Od momentu, gdy grający jeszcze w Borussii Dortmund Ousmane Dembele otrzymał informacje o zainteresowaniu ze strony Barcelony, Francuz robił wszystko, by doprowadzić do transferu. Opuszczał treningi, na każdym kroku dawał do zrozumienia, że nie widzi dla siebie przyszłości w BVB.
Latem strajkujący Dembele dopiął swego i przeniósł się do Dumy Katalonii za 105 mln euro. Z Barceloną podpisał kontrakt obowiązujący do 2022 roku. Co ciekawe, dziennikarze "Mundo Deportivo" kilka dni temu poinformowali, że skrzydłowy może odejść z katalońskiej drużyny, jeśli latem ta ściągnie Antoine'a Griezmanna z Atletico Madryt. Wówczas dla Dembele zabraknie miejsca.
Choć Francuz już od kilku miesięcy nie jest piłkarzem zespołu z Dortmundu, to Roman Weidenfeller, bramkarz BVB, nadal ma Francuzowi za złe, że ten wystawił Borussię.
- Wcześniej nie mogłem sobie wyobrazić, że coś takiego w ogóle będzie miało miejsce. Dembele, w wieku zaledwie 19 lat otrzymał szansę, by wyrobić sobie nazwisko w Dortmundzie. To w Borussii stał się graczem, którym zainteresowała się Barcelona. Ten jednak, zamiast być wdzięcznym, zdecydował się strajkować, opuścić klub i porzucić kolegów z drużyny. Takim stylem pokazał, że nie ma manier - mówi Weidenfeller w rozmowie z "ESPN".
Bramkarz BVB przyznaje, że na zachowaniu Dembele ucierpiała cała drużyna. - Z takiego klubu w takim stylu się po prostu nie odchodzi. Jego ruch spowodował ogromną nerwowość, której nikt nie był w stanie uspokoić. Piłka nożna to sport zespołowy, to nie tenis. Nawet nie zabrał butów z szatni. To niedorzeczne - komentuje.
Z drugiej strony Weidenfeller, który w Borussii gra nieprzerwanie od 2002 roku, stara się zrozumieć podejście Dembele, którego w młodym wieku kusił wielki klub. - W porządku, jeśli chciał transferu, ale gdy podejmuje się decyzję o odejściu, trzeba szukać różnych opcji. Trzeba próbować znaleźć rozwiązanie, które będzie satysfakcjonowało wszystkie strony - uważa bramkarz Borussii.
ZOBACZ WIDEO Kto trzecim bramkarzem na MŚ? "Pojedzie Białkowski, a powinien Skorupski"