Arkadiusz Milik pauzował od 23 września minionego roku, gdy w meczu ligowym ze SPAL 2013 zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie, do 16 stycznia. Gdy rok wcześniej doznał identycznego urazu lewego kolana, wznowił treningi dwa tygodnie szybciej.
Teraz także dłużej czekał na pierwszy po kontuzji występ - rok temu zameldował się na boisku już 130 dni po doznaniu urazu, a teraz zagrał dopiero po 161 dniach od zerwania więzadła.
Reprezentant Polski nie spieszył się z powrotem na boisko, ale za to zdecydowanie krócej czekał na pierwsze trafienie. Występ w niedzielnym meczu z Chievo Werona (2:1) był dopiero jego siódmym po powrocie do zdrowia, a na gola czekał tylko 123 minuty. Z kolei premierową bramkę po pierwszym urazie zdobył dopiero w 11. występie, a jego niemoc trwała 240 minut.
Podobne są natomiast okoliczności towarzyszące przełamaniu Milika. Rok temu jego trafienie uratowało Napoli remis w meczu z Sassuolo (2:2), a teraz strzelił gola na 1:1, który natchnął drużynę Maurizio Sarriego do zakończonej sukcesem walki o zwycięstwo.
Bramka zdobyta przez 24-latka w meczu z Chievo jest jego trzecią w tym sezonie, a 11. w ogóle w barwach Napoli. Nie jest to pokaźny dorobek, ale warto pamiętać, że kontuzje kolan ukradły Milikowi łącznie niemal cały sezon. Bardziej miarodajna jest inna statystyka - Polak trafia do siatki rywali Azzurrich co 105 spędzonych na boisku minut, a udział w bramce Napoli ma co 89 rozegranych minut.
Milik powoli wraca do formy sprzed kontuzji, a czasu na odzyskanie dawnej dyspozycji nie ma wiele, bo do końca sezonu Napoli rozegra jeszcze tylko sześć ligowych spotkań.
ZOBACZ WIDEO AS Roma grała, Fiorentina strzelała [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]