Spotkanie w Zabrzu awizowano jako pojedynek snajperów. Igor Angulo, lider strzelców Ekstraklasy, vs. Marcin Robak, napastnik, który w poprzedniej kolejce zaaplikował dwie bramki Legii Warszawa i przyczynił się do zwolnienia trenera mistrzów Polski, Jacka Magiery.
Trener Śląska Jan Urban zwracał przed spotkaniem uwagę, że Górnik to nie tylko Angulo. Słowa szkoleniowca znalazły potwierdzenie w pierwszych minutach. Hiszpański snajper był schowany za obrońcami, zagrożenie stwarzali koledzy, chociaż to dość łagodne określenie na to, co działo się po gwizdku sędziego Tomasza Kwiatkowskiego. Raczej należy pisać o szturmie na bramkę Śląska.
Gospodarze rzucili się na rywali jak wygłodniały rój szarańczy. Tylko intuicyjna parada Jakuba Wrąbla zapobiegła utracie gola po główce Daniego Suareza. Kilkanaście sekund później golkiper nie zachował się już tak dobrze. Po raz kolejny w tym sezonie niepewnie zachował się na przedpolu, wypuścił dośrodkowanie z rąk i może dziękować Suarezowi, że trafił jedynie w poprzeczkę.
Groźnych sytuacji było co niemiara. Bramka wisiała w powietrzu i w końcu Górnikowi udało się otworzyć wynik meczu. Grający bardzo dobre spotkanie Rafał Kurzawa (który to już raz?) kapitalnie uderzył z wolnego, piłka spadła pod nogi Angulo i Hiszpan strzelił swoją najłatwiejszą bramkę w rozgrywkach. Po kontuzji mniej widoczny, ale równie skuteczny.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: To początek realizacji mojej wizji
Śląsk nie przyglądał się biernie i próbował złamać obronę zabrzan. Tomasz Loska musiał jednak interweniować tylko raz. Robak większość czasu spędzał na skraju pola karnego, szukając podaniem Arkadiusza Piecha. Prostopadłe piłki posyłał najlepszy piłkarz Śląska w pierwszej połowie, Michał Chrapek, do przodu zapędzał się Dorde Cotrę. Para Dani Suarez - Mateusz Wieteska zawsze ustawiała się jednak we właściwym miejscu. Do czasu.
Hiszpański stoper popełnił kardynalny błąd przy rzucie rożnym dla Śląska. Suarez ewidentnie dotknął piłkę ręką, co początkowo umknęło uwadze arbitra. VAR nie pozostawił wątpliwości. Jedenastkę na gola zamienił niezawodny Robak.
Górnik może zresztą mówić o sporym szczęściu, że przetrzymał dziesięć minut drugiej części. Bardzo aktywny Cotra wykorzystał gapiostwo defensywy i doszedł do dwóch znakomitych sytuacji. W jednej z nich obił słupek.
Damian Kądzior nie zamierzał czekać aż rywale po raz kolejny wpakują piłkę do siatki. Pomocnik Górnika dwa razy potężnie uderzył z dystansu i zmusił Wrąbla do maksymalnego wysiłku. Przy okazji, dał kolegom impuls do ataku. Kądzior trzeci raz znalazł się w centrum uwagi, gdy jego kapitalne dośrodkowanie zamknął Wieteska.
Śląskowi nie szło w ataku, więc kolejny raz zlitował się nad nim piłkarz rywali. Loska, wcześniej broniący bez zastrzeżeń, sprezentował Robakowi gola. Golkiper nie utrzymał w rękach dośrodkowania Cotry i snajper ponownie ugryzł. A jeszcze kilka minut wcześniej na 3:1 mógł podwyższyć Kurzawa.
Górnik pewnie czuje niedosyt, był lepszy, ale na drodze do zwycięstwa stanął Wrąbel i własne błędy w obronie.
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 2:2 (1:0)
1:0 - Igor Angulo 24'
1:1 - Marcin Robak 58' (z karnego)
2:1 - Mateusz Wieteska 70'
2:2 - Marcin Robak 83'
Śląsk: Jakub Wrąbel - Mariusz Pawelec, Piotr Celeban, Igors Tarasovs, Dorde Cotra, Michał Chrapek (86' Dragojlub Srnić), Sito Riera, Łukasz Madej (66' Kamil Vacek), Robert Pich, Arkadiusz Piech (46' Jakub Kosecki), Marcin Robak
Górnik: Tomasz Loska - Maciej Ambrosiewicz, Dani Suarez, Mateusz Wieteska, Michał Koj, Damian Kądzior, Szymon Żurkowski, Szymon Matuszek, Rafał Kurzawa, Łukasz Wolsztyński (69' Marcin Urynowicz), Igor Angulo
Żółte kartki: Żurkowski (Górnik) oraz Pawelec, Riera (Śląsk)