Już po meczu Lecha Poznań z norweskim FK Haugesund na Facebooku stacji pojawiło się oświadczenie Krzysztofa Szydłowskiego, prezesa zarządu wielkopolskiej WTK.
Mecz rozpoczął się o godzinie 20. Nie przychodziły maile z kodem dostępu, a ci którzy mieli to szczęście i tak spotkania obejrzeć nie mogli. Transmisja albo była rwana, albo nie było jej w ogóle. Wściekli fani wylewali swoje żale w sieci. Już w trakcie trwania spotkania rzecznik prasowy Lecha Łukasz Borowicz informował:
Wg info od WTK: serwery powinny zaraz działać poprawnie. Oczywiście wszystkie reklamacje będą rozpatrywane wg regulaminu.
— Łukasz Borowicz (@lukasz_boro) 20 lipca 2017
Lech Poznań jako pierwszy klub w Polsce zdecydował się pokazywać swoje spotkania w europejskich pucharach w formule. - Jesteśmy pierwszym w Polsce klubem piłkarskim, który ma takie możliwości technologiczne i w swojej telewizji zastosuje usługę PPV. Dzięki temu możemy przede wszystkim docenić tych kibiców, którzy przychodzą na Bułgarską i kibicują Lechowi, ale też zapewniamy wygodny dostęp do naszych meczów tym, którzy z różnych przyczyn na INEA Stadionie się nie pojawią - mówił na łamach oficjalnej strony klubu Sebastian Starczewski, dyrektor marketingu poznańskiego klubu.
Debiut jednak się nie udał.
Wygrali za to piłkarze, którzy w rewanżowym meczu [w pierwszym Norwegowie zwyciężyli 3:2] 2. rundy eliminacji Ligi Europy pokonali Norwegów 2:0 i awansowali dalej.
ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań