Wiele w ostatnich miesiącach mówiło się i pisało o ewentualnych wzmocnieniach linii ataku przez Bayern Monachium. Mistrzowie Niemiec w stu procentach opierają się bowiem na umiejętnościach Roberta Lewandowskiego, w całej ekipie nie ma bowiem drugiej "dziewiątki" będącej w stanie zastąpić "jeden do jednego" naszej gwiazdy. O tym, co to oznacza, Bayern przekonał się w końcówce poprzedniego sezonu, gdy Lewandowski doznał kontuzji barku i nie wystąpił w pierwszym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. Wówczas jak na dłoni widać było brak snajpera.
Od tego momentu regularnie powracały plotki na temat poszukiwań napastnika. Zadanie nie było jednak łatwe, bo przecież gracz, który przystałby na transfer, musiałby się godzić na pozostawanie w cieniu Lewego, a co za tym idzie - notoryczne przesiadywanie na ławce rezerwowych. Stąd między innymi pomysł ściągnięcia Alexisa Sancheza, który może występować zarówno na szpicy, jak i na skrzydle. Tuż przed wylotem Bayernu Monachium do Szanghaju (kolejne dni Bayern spędzi na tournee po Chinach), głos w sprawie poszukiwań opcji zapasowej dla Lewandowskiego zabrał Karl-Heinz Rummenigge.
- Jesteśmy z trenerem zgodni, że nie będziemy nic robić z naszym atakiem. To nie ma sensu - zdradził przedstawiciel najwyższych władz Bayernu. Dziennikarze postanowili go jednak dopytać w sprawie Sancheza, który miał powiedzieć, że chce grać w Lidze Mistrzów i chce w niej sięgnąć po puchar. - Nie wiem, co powiedział na ten temat, ale my już nie jesteśmy nim zainteresowani - wypalił Rummenigge.
Jeszcze w czerwcu wydawało się, że reprezentant Chile zostanie ściągnięty do Monachium. Sprawa się jednak rozmyła przez absurdalne wręcz oczekiwania finansowe zawodnika. Sanchez chciał zarabiać jeszcze więcej niż Lewandowski. A przypomnieć należy, że Lewandowski jest w tym momencie najlepiej zarabiającym piłkarzem w całej Bundeslidze.
ZOBACZ WIDEO Kochanowski: Masłowski sparodiuje Hajtę z przyjemnością
Należy się więc spodziewać, że Bayern na rynku transferowym w tym okienku już nie poszaleje. James Rodriguez z Realu Madryt i Corentin Tolisso z Olympique Lyon to najciekawsze ruchy mistrza Niemiec. A czy ktoś z Bayernu może jeszcze się wyprowadzić?
- Mogę potwierdzić, że AC Milan interesuje się Renato Sanchesem - powiedział Rummenigge. Wcześniej portugalskie media donosiły, że Milan chce wypożyczyć pomocnika na dwa lata. Do podpisania dokumentów jest jednak bardzo daleko. - Odnoszę wrażenie, że Milan nie jest gotowy do spełnienia naszych żądań finansowych. I tak długo, jak to nie nastąpi, nic się nie stanie - dodał w tym temacie przedstawiciel Bayernu.
Sanches do Monachium trafił w lecie 2016 roku, tuż po Euro we Francji (w ćwierćfinale Euro strzelił reprezentacji Polski gola). Po przeprowadzce do Niemiec nie grał jednak tyle, ile by chciał. Zawodnik zaliczył raptem 17 meczów w niemieckiej Bundeslidze. Jak podkreśla jednak Rummenigge, problemem w tym temacie nie była niechęć Carlo Ancelottiego do zawodnika, a sam piłkarz. W związku z tym, że portugalski talent w przyszłym sezonie znów nie miałby szans na zaliczanie wystarczającej liczby minut, kierownictwo mistrza Niemiec zdecydowało się na jego wypożyczenie. Problemem jak na razie pozostają jednak pieniądze.
Piłkarze Bayernu spędzą na Dalekim Wschodzie aż 12 dni. - Pobyt w Chinach ma dwa cele. Po pierwsze - sportowy, przygotowujemy się do kolejnego sezonu i rozegramy tam kilka meczów kontrolnych z naprawdę silnymi ekipami. A po drugie - marketingowo-finansowy - wytłumaczył Rummenigge.
19 lipca Bayern zagra w Szanghaju z Arsenalem Londyn, następnie w Shenzen z AC Milan (22 lipca). Trzy dni później mistrzowie Niemiec w Singapurze zmierzą się z Chelsea Londyn, a na zakończenie pobytu na Dalekim Wschodzie z Interem Mediolan (27 lipca).