To miał być pojedynek snajperów - lidera klasyfikacji strzelców Konstantina Vassiljeva z plasującym się tuż za jego plecami Łukaszem Sekulskim. Skończyło się jednak na zapowiedziach. Wbrew wcześniejszym doniesieniom napastnik Korony nie zdołał w pełni wrócić do zdrowia po ostatnich problemach i dlatego nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. Miejsce 25-latka na szpicy zajął Miguel Palanca.
Hiszpan całkiem nieźle wypełnił lukę po najskuteczniejszym zawodniku złocisto-krwistych. Mimo, że pierwszy kwadrans należało zapisać na korzyść dłużej utrzymujących się przy piłce gości. To właśnie do zespołu Tomasza Wilmana w 16. minucie uśmiechnęło się szczęście. Po dośrodkowaniu z prawej strony Palanca oddał strzał głową, Marian Kelemen co prawda odbił futbolówkę, ale nie ustrzegł się przy tym błędu, który wykorzystał czujny pomocnik z przeszłością w Realu Madryt.
Kielczanie chcieli pójść za ciosem i w 28. minucie byli ku temu blisko. Potężne uderzenie zza pola karnego w wykonaniu Mateusza Możdżenia zatrzymało się na poprzeczce.
Walcząca o powrót na szczyt Lotto Ekstraklasy ekipa z Podlasia męczyła się z pewnie czującym się przeciwnikiem, ale mimo statycznej i do bólu przewidywalnej gry, mogła tuż przed końcem pierwszej połowy doprowadzić do wyrównania. Po centrze Vassiljeva z rzutu rożnego poprzeczkę ostemplował Ivan Runje.
ZOBACZ WIDEO: Arkadiusz Malarz: W Lizbonie chcemy zagrać inny mecz niż z Borussią (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Po zmianie stron zagrożenie w polu karnym stwarzał już tylko zespół Michała Probierza. Zdominowanie ustawionej wyjątkowo defensywnie jak na tak wczesny etap spotkania Korony przyszło Jagiellonii zaskakująco łatwo, a W 63. minucie mogło nawet dać efekt bramkowy. Wtedy jeszcze na posterunku był Maciej Gostomski, powstrzymujący kolejno próbę Jacka Góralskiego i dobitkę Karola Świderskiego.
Pięć minut później rozpoczął się prawdziwy dramat koroniarzy. Najpierw Przemysław Frankowski wykorzystał podanie Piotra Tomasika i wślizgiem skierował piłkę do siatki, a po zaledwie 120 sekundach z trafienia cieszył się Ivan Runje.
Oszołomieni i postawieni pod ścianą zawodnicy z Kolporter Areny nie potrafili się otrząsnąć. Jagiellończycy byli szybsi, bardziej uważni i dobrze ustawieni. To wszystko sprawiło, że "Twierdza Kielce" upadła przy piątym podejściu. A białostoczanie dzięki zainkasowaniu trzech punktów znów otwierają ligową tabelę.
Sebastian Najman z Kielc
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 1:2 (1:0)
1:0 - Miguel Palanca 16'
1:1 - Przemysław Frankowski 68'
1:2 - Ivan Runje 70'
Składy:
Korona Kielce: Maciej Gostomski - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Ken Kallaste - Jacek Kiełb (71' Dani Abalo), Mateusz Możdżeń, Rafał Grzelak, Nabil Aankour (46' Marcin Cebula), Siergiej Pilipczuk (77' Vanja Marković) - Miguel Palanca.
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Piotr Tomasik - Przemysław Frankowski (90+1' Patryk Klimala), Jacek Góralski, Taras Romanczuk, Konstantin Vassiljev, Karol Mackiewicz (56' Łukasz Burliga) - Karol Świderski (81' Damian Szymański).
Żółte kartki: Taras Romanczuk (Jagiellonia).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 6979.
Nie zmienia to faktu że Jaga była lepsza w tym meczu.