Jagiellonia - Lechia: nerwy, dym i cierpliwy spiker. Triumf Lechii po pięknym golu

PAP/EPA / PAP/Adam Warżawa
PAP/EPA / PAP/Adam Warżawa

W szlagierowym meczu 6. kolejki Lotto Ekstraklasy Jagiellonia Białystok przegrała z Lechią Gdańsk 0:1. Na murawie i trybunach było nerwowo, a o losach rywalizacji przesądził piękny gol z blisko 30 metrów.

Spotkanie rozpoczęło się olbrzymim zdziwieniem. W meczowym protokole widniał bowiem Konstantin Vassiljev. Reprezentant Estonii miał skręcony staw skokowy. Jeszcze wczoraj jego występ był wykluczony. Nagle ozdrowiał, choć otwarcie mówiono o blisko dwutygodniowej kuracji. Jego obecność miała być kluczem do dobrej gry gospodarzy. Gry po 3 punkty.

Od pierwszego gwizdka niewiele się działo. Przez kwadrans w zasadzie nic. Wyglądało trochę tak, jakby oba zespoły, w środku pola toczyły rozgrzewkową grę "w dziadka". No może nie rozgrzewkową. Nóg nie odstawiano.

Najlepszą okazję w pierwszej połowie stworzyli sobie gospodarze. W 26. minucie o piłkę powalczył Cernych, co spowodowało nerwowe wybicie, prosto pod nogi Przemysława Frankowskiego. Były gracz Lechii dynamicznie pobiegł prawą stroną i zagrał na 16. metr do Tarasa Romanczuka. Defensywny pomocnik miał przed sobą jedynie bramkarza, ale zaskoczony sytuacją w jakiej się znalazł uderzył bardzo lekko, prosto do rąk Damiana Podleśnego. Złośliwi powiedzą, że było to podanie i będzie w tym sporo racji.

Kibice na Słonecznej jeszcze raz podnieśli się z krzesełek w 37. minucie. Dał o sobie znać Vassiljev. "Bomba" z przeszło 30 metrów i wyciągnięty Podleśny przenosi piłkę nad poprzeczką. Gdyby to wpadło, oglądalibyśmy gola kolejki.

Strzałów i okazji brakowało po stronie biało-zielonych. Lechia w pierwszej połowie nie prezentowała się gorzej, ale ofensywa nie była jej priorytetem.

Mecz momentami przynudzał. Gorącem biło za to z trybun. Ciągłe śpiewy. Jednym słowem wielki hałas, przypominał, że grano szlagier 6. kolejki. Wielka szkoda, że kibice oprócz dopingowania, wzięli sobie za cel wzajemne obrażanie się. "Walkę" z nimi przez 90 minut prowadził białostocki spiker, którego cierpliwość godana była odnotowania. Obie grupy kibiców zaprezentowały widowiskową oprawę pirotechniczną, za którą kluby z pewnością nie unikną kar finansowych.

Niestety niezdrowa atmosfera przeniosła się na boisko. Tuż po przerwie po jednym ze starć przy linii bocznej, do gardeł skoczyli sobie Tomasik i Janicki, a po chwili w awanturze brali udział już niemal wszyscy zawodnicy. Uaktywnił się też Michał Probierz, który słownie starł się z Kovaceviciem. Interweniować musiał doświadczony Krasić, który załagodził niepotrzebne iskrzenie.

W drugiej połowie walczono na całego i wreszcie padł gol. Była 63. minuta kiedy Aleksandar Kovacević, widząc bierność pomocników rywala, wbiegł między nich i huknął z około 30 metrów. Zrobił to na tyle dobrze, że piłka była poza zasięgiem Kelemena i wpadła do siatki.

Jagiellonia rzuciła się do odrabiania strat i szybko bliska była doprowadzenia do wyrównania. Po strzale Fiodora Cernycha piłka odbiła się od poprzeczki, a dobijający Marek Wasiluk przestrzelił głową do pustej już bramki.

Szlagierowo zapowiadające się starcie zdecydowanie zawiodło od strony sportowej. Piłkarze nie porwali swoją grą. Na boisku było nerwowo. Na trybunach obrzucano się epitetami. Lechia jest pierwszym zespołem, który w tym sezonie zapunktował w Białymstoku. Nagrodą jest fotel lidera.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
0:1 - Aleksandar Kovacević 63'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga (73' Maciej Górski), Marek Wasiluk, Dawid Szymonowicz, Piotr Tomasik, Rafał Grzyb (83' Karol Mackiewicz), Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski, Dmytro Chomczenowskyj (73' Damian Szymański), Konstantin Vassiljev, Fiodor Cernych.

Lechia Gdańsk: Damian Podleśny - Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak, Paweł Stolarski (79' Bartłomiej Pawłowski), Milos Krasić, Michał Chrapek, Aleksandar Kovacević, Rafał Wolski (70' Grzegorz Wojtkowiak), Flavio Paixao, Grzegorz Kuświk (74' Marco Paixao).

Żółte kartki: Tomasik, Cernych, Mackiewicz (Jagiellonia) oraz Janicki, Kovacević, Stolarski, Maloca (Lechia).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 17 100.

Dominik Polesiński z Białegostoku

ZOBACZ WIDEO Mariusz Jurasik: Starsi gracze nie do zastąpienia (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: