- Klub dochodzi swoich roszczeń od Łukasza Piszczka i Michała Chałbińskiego już od dobrych kilku lat. Sprawę wygraliśmy. Chodziło o kwotę kary, którą Zagłębie musiało zapłacić do PZPN-u. To było 300 tysięcy złotych. Wyrok w tej sprawie jest już prawomocny - mówił jeszcze w maju dla WP SportoweFakty ówczesny prezes KGHM Zagłębia Lubin Tomasz Dębicki. Łukasz Piszczek należność przelał do klubowej kasy i wydawało się, że sprawa jest zamknięta.
Tymczasem do akcji wkroczył Robert Raczyński, prezydent Lubina. - Trudno sobie wyobrazić, żeby to 70-lecie było obchodzone z pominięciem Łukasza Piszczka, najsłynniejszego zawodnika, który kiedykolwiek grał w Zagłębiu. W taki sposób można doprowadzić do pojednania między zawodnikiem a klubem. To 70-lecie wówczas byłoby obchodzone bez zgrzytów - powiedział dla Polskiego Radia Wrocław Robert Raczyński.
W piśmie, które przesyłał do władz KGHM-u jest kilka nieścisłości. W momencie popełnienia przestępstwa miał nie 18 jak napisano w liście otwartym, a 21 lat. Inną kwestią jest wysokość odszkodowania - to 300 tysięcy złotych, a nie 450 tysięcy. Ponadto Piszczek może domagać się od Michała Chałbińskiego zwrotu połowy tej kwoty.
Prawnicy Zagłębia wyszli z założenia, że łatwiej będzie odzyskać pieniądze od Piszczka niż od Chałbińskiego. 300 tysięcy też nie jest przypadkowe - to kwota jaką PZPN ukarał Miedziowych za ustawienie meczu z Cracovią w 2006 roku. Dał on awans lubinianom do rozgrywek Pucharu UEFA.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o słabej formie Legii Warszawa w sparingach. "Mamy swoje problemy"
Piszczek sam się zgłosił do prokuratury w 2009 roku i opowiedział o tym wydarzeniu. Był wówczas młodym zawodnikiem i to inni piłkarze organizowali "remis" z Cracovią. Gracze Zagłębia według prokuratury mieli "zrzucić się" po 5-10 tysięcy złotych.
Raczyński chce jednak abolicji dla byłego zawodnika Zagłębia, ale trudno przypuszczać, żeby Miedziowi po kilku latach walki o odszkodowanie teraz mieli zrezygnować z niego - tym bardziej, że Piszczek był winny w całej tej sytuacji.
byl mlodym zawodnikiem i nie jedynym-tak wygladalo polskie piekielko pilkarskie"za starych dobrych czasow"