Na ten mecz długo czekali kibice w Katowicach. GKS w rundzie wiosennej chce odrobić straty z rundy jesiennej i włączyć się do walki o awans do Ekstraklasy. Spotkanie z Arką Gdynia miało dać odpowiedź, czy katowiczan stać na zrealizowanie tego celu. Gdynianie spędzili zimę na drugiej pozycji w tabeli i nad GieKSą mieli 9 punktów przewagi.
Starcie to było szczególne dla kibiców jeszcze z jednego względu. Po raz pierwszy od ponad pięciu miesięcy fani mogli oglądać mecz z trybun stadionu przy Bukowej. Trzy ostatnie domowe spotkania w rundzie jesiennej zostały rozegrane bez udziału publiczności. Mecz rozpoczął się od ataków Arki Gdynia. Już w pierwszej akcji Mateusz Kuchta został zmuszony do interwencji.
W 13. minucie Arka miała świetną okazję do objęcia prowadzenia. Ze skrzydła wrzucił Michał Nalepa, głową z czterech metrów uderzył Mateusz Szwoch, ale na wysokości zadania stanął Kuchta, który pewnie złapał piłkę. Arka dominowała, a w grze GieKSy było sporo chaosu. Chwilę później gdynianie dopięli swego. Po dośrodkowaniu Szwocha z rzutu wolnego Marcus Vinicius da Silva wykorzystał błąd Bartosza Iwana i skierował piłkę do siatki.
Gol dodał gościom pewności siebie, a katowiczanie mieli problem, by stworzyć zagrożenie pod bramką Konrada Jałochy. GieKSa była blisko wyrównania w 26. minucie, błąd popełnił wówczas golkiper Arki, który wybijając piłkę trafił w piłkarza rywali. Futbolówka zmierzała w kierunku bramki, lecz gospodarzom zabrakło szczęścia, piłka wpadła w boczną siatkę, a do wybuchu radości miejscowych fanów zabrakło kilkunastu centymetrów. Była to najlepsza okazja GKS-u, lecz nie wynikała z jego gry, a niefrasobliwości rywala.
Arka dyktowała warunki gry i w 36. minucie swoją przewagę udokumentowała drugą bramką. Dariusz Formella wszedł w pole karne lewą stroną, dograł do Pawła Abbotta, który uderzył z jedenastu metrów. Piłka odbiła się od nogi obrońcy i wpadła za plecy bramkarzowi GKS-u. Katowiczanie w pierwszej części gry nie mieli żadnych argumentów w konfrontacji z rywalami.
Po przerwie Arka skupiła się na defensywie i z łatwością zatrzymywała ataki GieKSy. Tempo spotkania wyraźnie spadło, brakowało strzałów i groźnych sytuacji pod obiema bramkami. Ślązacy rundę wiosenną zaczęli fatalnie, w ich grze było sporo chaosu i niedokładności. Przed meczem GKS zapowiadał walkę o zwycięstwo i odrobienie strat do "zielonej" strefy. Obecnie Arka ma aż 12 punktów przewagi nad GKS-em Katowice.
GKS Katowice - Arka Gdynia 0:2 (0:2)
0:1 - Marcus Vinicius da Silva 17'
0:2 - Paweł Abbott 36'
Składy:
GKS Katowice: Mateusz Kuchta - Alan Czerwiński, Mateusz Kamiński, Oliver Praznovsky, Adrian Frańczak - Sławomir Duda (79' Povilas Leimonas), Łukasz Pielorz, Krzysztof Wołkowicz, Bartosz Iwan (64' Przemysław Sawicki), Paweł Szołtys (46' Patryk Szymański) - Grzegorz Goncerz.
Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Przemysław Stolc, Krzysztof Sobieraj, Alan Fialho, Marcin Warcholak - Marcus Vinicius da Silva, Michał Nalepa, Yannick Kakoko, Dariusz Formella (71' Rashid Yussuff) - Mateusz Szwoch (76' Rafał Siemaszko) - Paweł Abbott (88' Paweł Wojowski).
Żółta kartka: Formella (Arka).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Zobacz wideo: Tomasz Jodłowiec: Musieliśmy zmazać plamę po meczu z Termalicą
{"id":"","title":""}