Po jedenastu kolejkach wyżej w tabeli I ligi sklasyfikowani byli piłkarze Stomilu Olsztyn, ale to GKS Katowice uznawany był za faworyta. Ślązacy po zmianie na stanowisku trenera pewnie wygrali w Bytowie i liczyli na podtrzymanie passy w starciu z olsztynianami. Z kolei ekipa z Warmii w trzech poprzednich pojedynkach nie odniosła zwycięstwa.
Obie drużyny od początku ruszyły do ataków, grały otwarty futbol i urządziły ciekawe widowisko. Zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie zawodnicy obu zespołów stworzyli kilka groźnych sytuacji, ale na wysokości zadania stawali bramkarze. Stomil prowadzenie objął w 29. minucie, kiedy to Rafał Kujawa wykorzystał kontratak i pokonał Rafała Dobrolińskiego. Katowiczanie wyrównali w 42. minucie, wówczas rzut karny na bramkę zamienił Grzegorz Goncerz.
Emocji nie brakowało również po przerwie. W 60. minucie gola dla gości zdobył Irakli Meschia, ale riposta Ślązaków była natychmiastowa. Niespełna 120 sekund później wynik wyrównał Paweł Szołtys. Następnie katowiczanie byli stroną dominującą, lecz defensywa Stomilu była nieomylna. - Mecz mógł się podobać. Było to dobre spotkanie z obu stron, widowiskowe. Zakończył się wynikiem bramkowym i wszyscy po trochu mogą być zadowoleni, a także wyciągnąć refleksje na przyszłość co można zrobić lepiej ze swoim zespołem - stwierdził trener olsztyńskiego zespołu, Mirosław Jabłoński.
Szkoleniowiec Stomilu po zakończeniu spotkania był zadowolony nie tylko ze zdobycia punktu na Śląsku, ale także z postawy swoich piłkarzy. - Jestem zadowolony z gry swojego zespołu i realizacji założeń taktycznych. Szczególnie do przerwy stworzyliśmy sporo sytuacji, potrafiliśmy wykorzystać sposób grania GKS-u Katowice. Zabrakło trochę skuteczności i przede wszystkim szkoda, że tracimy bramki w taki sposób, jaki straciliśmy - przyznał Jabłoński.
Po remisie w Katowicach Stomil Olszyn utrzymał szóste miejsce w ligowej tabeli. Podopieczni Mirosława Jabłońskiego mają na swoim koncie 19 punktów i do strefy premiowanej awansem do Ekstraklasy tracą zaledwie 3 "oczka".