- Szkoci doskonale znają nasze walory i z pewnością poświęcą Robertowi wiele uwagi. On sam natomiast będzie musiał włożyć dużo więcej wysiłku, by utrzymać poziom z Bayernu. W kadrze otoczenie jest zupełnie inne i to nie jest tak znakomita maszyna jak jego zespół klubowy. Bayern jest tak naprawdę lepszy niż reprezentacja Niemiec - powiedział WP SportoweFakty Andrzej Zamilski.
Oczekiwania wobec Roberta Lewandowskiego będą jednak ogromne. - Balon jest nadmuchany do granic. Ten piłkarz zrobił niesamowity postęp i teraz wszyscy chcą, by tę samą jakość pokazał w drużynie narodowej. Nie liczyłbym jednak na bezpośrednie przełożenie formy z klubu na kadrę. To tak nie działa. W reprezentacji "Lewy" nie jest obsługiwany tak fenomenalnie jak w Bayernie. Gra jest tutaj trochę bardziej toporna, więc napastnik musi więcej wziąć na siebie - dodał były selekcjoner kadry młodzieżowej, a także asystent Leo Beenhakkera w pierwszej reprezentacji.
Co zrobią Szkoci, by zneutralizować atuty gwiazdora Biało-Czerwonych? Zamilski uważa, że rywal stoi przed dużym dylematem. - Zawsze mogą próbować wyłączyć Roberta, delegując do jego pilnowania jednego czy dwóch piłkarzy. Wtedy jednak wytworzą się luki w innych sektorach boiska i pole do popisu zyska choćby Arkadiusz Milik.
Jak duże jest ryzyko, że ekipa Gordona Strachana zaostrzy grę i w ten sposób spróbuje wyeliminować zagrożenie, jakie stanowi dla niej "Lewy"? - Nie wierzę w polowanie na kości. Uważam, że zakładanie ostrej gry rywala jest trochę przesadzone. Podkreślam raz jeszcze: Szkoci nie mogą się skupiać na Lewandowskim, bo nie tylko z jego strony grozi im niebezpieczeństwo. Dlatego nie spodziewam się raczej nieczystych zagrań - zakończył Zamilski.
Wdowczyk: Za dużo oczekujemy od reprezentacji