Nemanja Nikolić strzela jak na zawołanie. "Legia nie ściągnęła mnie po to, abym podziwiał stadiony"

Legia Warszawa zremisowała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 2:2. Oba gole dla wicemistrzów Polski zdobył Nemanja Nikolić. - Jestem szczęśliwy, że strzelam kolejne gole. Dla napastnika to bardzo ważne - przyznał Węgier.

Legia Warszawa w potyczce z Górnikiem Zabrze dwukrotnie musiała gonić wynik. Bronią Ślązaków były stałe fragmenty gry, a Legioniści mieli w swoich szeregach Nemanję Nikolicia. Węgierski napastnik po raz kolejny pokazał swoją klasę i na Stadionie im. Ernesta Pohla dwukrotnie trafił do siatki. W jedenastu ligowych spotkaniach Nikolić zdobył dwanaście goli i jest najskuteczniejszym strzelcem Ekstraklasy.

W pierwszej połowie to Górnik miał przewagę, lecz w drugiej części gry Legia nie dała zabrzanom żadnych szans. Mimo dominacji nad rywalem wicemistrzowie Polski nie zdołali zdobyć gola na wagę trzech punktów. - Daliśmy Górnikowi Zabrze strzelić dwie bramki, obie po naszych błędach. Gratulacje dla nich, ale to były dwa nasze duże błędy. Potem przycisnęliśmy i udało nam się odpowiedzieć. W drugiej połowie Górnik już nie był w stanie nam zagrozić. My przeprowadziliśmy kilka dobrych ataków i byliśmy bardzo blisko zdobycia kolejnych goli - stwierdził Nikolić.

Przy obu golach dla Górnika defensorzy Legii nie upilnowali graczy rywali. Węgier nie ukrywa, że podczas przygotowań do spotkaniach zwrócono uwagę na to, że Górnik jest groźny przy stałych fragmentach gry. - Jeśli chcemy zdobyć mistrzostwo Polski, to musimy lepiej bronić przy stałych fragmentach gry. Przygotowywaliśmy się na to i wiedzieliśmy, że Górnik dobrze gra w tych elementach i strzela bramki po dośrodkowaniach - ocenił Nikolić.

12 goli w 11 spotkaniach - tak dobrego wejścia do Ekstraklasy już dawno nie miał żaden gracz. Nikolić w Ekstraklasie zdobywa bramkę co 73 minuty. Mimo strzelenia dwóch goli w Zabrzu reprezentant Węgier nie był w pełni zadowolony. - Nie jestem w pełni szczęśliwy. Piłka nożna to sport drużynowy. Mógłbym powiedzieć, że strzeliłem dwie bramki, zrobiłem swoją robotę, a reszta to wina defensywy i bramkarza. Nie, ja również popełniłem błędy. Jeśli tracimy bramki to cały zespół musi przyznać się do błędu. Jesteśmy drużyną i tak musimy do tego podchodzić - przyznał Nikolić.

Dwukrotny król strzelców ligi węgierskiej nie ukrywa, że ważniejsze od indywidualnych osiągnięć są zdobywane przez drużynę punkty. Tych po jedenastu kolejkach Legia ma 17, a do prowadzącego Piasta Gliwice traci 10 "oczek". - Legia ściągnęła mnie po to, bym strzelał bramki, a nie po to bym podziwiał stadiony i cieszył się atmosferą podczas meczów. To jest moja praca. 12 goli w jedenastu meczach to fantastyczny rezultat, ale mój zespół jest na czwartym miejscu w tabeli. Gdybym mógł, to wolałbym to zamienić na więcej punktów. Jestem szczęśliwy, że zdobywam kolejne gole, dla napastnika to bardzo ważne. Jest to jednak sport drużynowy i dlatego nie jestem w pełni zadowolony - zakończył napastnik Legii.

Nikolić - piłkarz kompletny

Komentarze (0)