Bez bramek na inaugurację. Czarne chmury nad Moskalem

W meczu otwarcia 10. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków zremisowała bezbramkowo przed własną publicznością z Koroną Kielce. Za kolejną stratę punktów trener [tag=18311]Kazimierz Moskal[/tag] może zapłacić posadą.

Mimo rozgromienia przed tygodniem Podbeskidzia Bielsko-Biała (6:0) krakowianie mieli prawo obawiać się Korony. Złocisto-krwiści w trzech ostatnich kolejkach zdobyli tylko dwa punkty, ale z drugiej strony na wyjazdach sięgnęli po osiem ze swoich 12 "oczek".

Trener Kazimierz Moskal pierwszy raz w tym sezonie miał komfort przy wyborze wyjściowej jedenastki - do jego dyspozycji byli wszyscy piłkarze poza wyłączonym z gry już od marca Emmanuelem Sarkim. Po pauzie za kartki do wyjściowego składu wrócił Arkadiusz Głowacki, a ofiarą powrotu kapitana został Richard Guzmics. Kielczanie z kolei przyjechali pod Wawel bez kontuzjowanych Krzysztofa Kiercza, Konrada Wrzesińskiego i Pawła Sobolewskiego.

Już po kilkudziesięciu sekundach od pierwszego gwizdka trener Moskal mógł pożałować rezygnacji z Guzmicsa i postawienia obok "Głowy" Macieja Sadloka, gdy ten zbyt słabo wycofał piłkę do Radosława Cierzniaka, futbolówkę przejął Airam Lopez Cabrera, ale na szczęście dla 15-krotnego reprezentanta Polski uderzył wprost w bramkarza Wisły.

Biała Gwiazda szybko stanęła na nogi i przejęła kontrolę nad spotkaniem. Pierwszy raz obronę gości krakowianie rozmontowali w 20. minucie, ale po centrze Łukasza Burligi i "główce" Rafała Boguskiego Koronę przed stratą gola uratowała poprzeczka.

Osiem minut później w dogodnej sytuacji po podaniu Boguskiego znalazł się Paweł Brożek, ale jego uderzenie z narożnika pola bramkowego w dobrym stylu obronił Zbigniew Małkowski, a możliwość dobitki Donalda Guerriera uniemożliwił czujny Aleksandrs Fertovs. Schowani głęboko na swojej połowie kielczanie przed przerwą odpowiedzieli Wiśle tylko strzałem Fertovsa z 25 metrów, który nie sprawił Cierzniakowi żadnych problemów.

W przerwie obciążonego żółtą kartką już od 5. minuty Głowackiego zastąpił Guzmics, ale jak się miało okazać, w II połowie czteroosobowy blok obronny Wisły nie był potrzebny. Korona ograniczyła się tylko do defensywy, a wypady graczy gości na połowę Białej Gwiazdy można policzyć na palcach dwóch dłoni.

Od pierwszego dnia kadencji trenera Moskala Wisła ma dążyć na boisku do dominacji nad przeciwnikiem, ale choć kielczanie sami dali się zdominować Białej Gwieździe, podopieczni Moskala wcale nie czuli się komfortowo. Wisła oblała test z ataku pozycyjnego i biła głową w mur, a sztuka wejścia z piłką w pole karne Korony udawała jej się rzadko.

Skutek przynosiły tylko dośrodkowania. W 57. minucie po ostrym wstrzeleniu piłki w pole karne z prawego skrzydła, Brożek mimo dwóch prób nie potrafił skierować futbolówki do siatki gości. Na kwadrans przed końcem w opałach był z kolei Cierzniak, gdy po centrze Fertovsa z rzutu wolnego walkę o pozycję w polu karnym wygrał Kamil Sylwestrzak, ale zagłówkował obok bramki gospodarzy.

Od 80. minuty krakowianie grali z przewagą jednego zawodnika po tym, jak drugą kartkę obejrzał Vladislavs Gabovs, ale nie potrafili tego wykorzystać. Choć zabrakło im też szczęścia - w 89. po strzale Macieja Jankowskiego z 10 metrów piłka trafiła w poprzeczkę bramki Korony, a dobitkę Burligi dosłownie na linii bramkowej zatrzymał Sylwestrzak.

W 69. minucie na boisku zameldował się Tomasz Zając, który latem zamienił Kraków na Kielce. - W Wiśle powinni mieć żal do siebie, że zaproponowali mi takie warunki - mówił przed meczem 20-latek. W piątek eks wiślak otrzymał od trenera Marcina Brosza 20-minutową szansę, ale nie pokazał, dlaczego krakowski klub miałby żałować jego straty. Gdy półtora roku temu wchodził do I drużyny, kibice Wisły głośno skandowali jego nazwisko, domagając się dania mu szansy, ale jego powrót na Reymonta 22 przeszedł niezauważony.

Strata punktów z Koroną może oznaczać koniec pracy Kazimierza Moskala w Wiśle. Krakowianie pod jego wodzą rzadko przegrywają, ale za to często dzielą się z rywalami punktami. To szósty remis Białej Gwiazdy w sezonie 2015/2016, a już 13. na 24 spotkania w trwającej od 10 marca kadencji 48-latka.

Wisła Kraków - Korona Kielce 0:0

Składy:

Wisła: Radosław Cierzniak - Boban Jović, Arkadiusz Głowacki (46' Richard Guzmics), Maciej Sadlok, Łukasz Burliga - Krzysztof Mączyński, Denis Popović (77' Grzegorz Marszalik) - Rafał Boguski (65' Rafael Crivellaro), Maciej Jankowski, Donald Guerrier - Paweł Brożek.

Korona: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Radek Dejmek, Maciej Wilusz, Kamil Sylwestrzak - Vlastimir Jovanović, Aleksandrs Fertovs - Bartłomiej Pawłowski (70' Tomasz Zając), Marcin Cebula (61' Michał Przybyła), Łukasz Sierpina - Airam Lopez Cabrera (82' Rafał Grzelak).

Żółte kartki: Arkadiusz Głowacki, Krzysztof Mączyński (Wisła) oraz Vladislavs Gabovs (Korona).

Czerwona kartka: Vladislavs Gabovs /80' za drugą żółtą/ (Korona).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 10 357.

#dziejesiewsporcie: Pato imponuje formą

Komentarze (13)
avatar
wislok
26.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zwolnią Moskala i co?? Zostaną MP :D 
avatar
TNT
26.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wiadomo że Wisła powinna wygrać to spotkanie, jednak jeśli chodzi o jej skuteczność to chyba wystrzelała się z Podbeskidziem. Te sytuacje które miała powinna wykorzystywać. Coś czuję że Moskal Czytaj całość
avatar
azazel pazuzu
25.09.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Takie druzyny jak ta z Kielc to powinni karnie wypierd....z ligi.Przez 90min jedyne co pokazali to jak wybijac piłki z własnego pola karnego 
avatar
Djosw
25.09.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To co grała Korona to jest antyfutbol. Zastawili tzw autobus. Wiśle brakło szczęścia np przy dwóch poprzeczkach. Sędzia też swoje dołożył bo cały mecz nawet miekkie faule gwiżdze a gdy Małkowsk Czytaj całość