W sobotę zielono-czarni zremisowali na własnym boisku z GKS Tychy. Trener Stali Jaromir Wieprzęć w końcu miał do dyspozycji wszystko zawodników, ale mimo tego problemów mu nie brakuje.
Stałe fragmenty zmorą Stalówki
W tym sezonie drużyna z Podkarpacia ma spore problemy z obroną przy stałych fragmentach gry. Rywale, z którymi Stal grała rzadko zdobywali bramki z akcji, lecz głównie po rzutach wolnych albo rożnych. Stalowcy na razie nie potrafią sobie poradzić z tym poważnym problemem.
- To nasza duża bolączka. Wiemy o tym. Nasi rywale nie stwarzają sobie dużo sytuacji, a gole tracimy po stałych fragmentach gry. Nie wiem co trzeba poprawiać w tym elemencie. Cały czas sobie powtarzamy, że musimy kryć lepiej, dokładniej się koncentrować, ale i tak tracimy gola po rzucie wolnym czy po rzucie rożnym - powiedział pomocnik Stali Damian Łanucha.
Słabe wyjazdy
Stal do tej pory rozegrała trzy spotkania na wyjazdach, z których przywiozła zaledwie jedno oczko, a co najgorsze dla fanów Stalówki, nie strzeliła nawet gola tracąc przy tym pięć. Potyczki na obcych boiskach są podobnie jak stałe fragmenty gry zmorą zielono-czarnych w obecnych rozgrywkach.
Pierwsze przełamanie gracze z Podkarpacia mają już za sobą. W meczu wyjazdowym z Olimpią Zambrów zdobyli ten pierwszy punkt. - Pojechaliśmy ostatnio do Zambrowa po jakąś zdobycz i wywalczyliśmy jedno oczko. Z Tychami chcieliśmy zgarnąć pełną pulę, a udało się tylko jeden punkt - dodał pomocnik Stali.
Stalowcy w kolejnym spotkaniu, które rozegrają w najbliższy weekend, będą chcieli przełamać się po raz kolejny i tym razem trafić do siatki rywali i zainkasować pełną pulę. - Teraz jedziemy do Bytomia po zwycięstwo. Za nami na razie siedem kolejek i nie ma co panikować. Dopiero pod koniec pierwszej rundy okaże się o co będziemy grać i co się będzie dalej z nami działo - kontynuuje Łanucha.
Stalowa Wola jeszcze niezdobyta
W hutniczym mieście zawsze było trudno o jakiekolwiek punkty, a komplet zdobywali nieliczni. W tym sezonie Stal jest jednym z trzech zespołów, który na własnym stadionie jeszcze nie poniosły porażki. - Ważne jest to, że nie przegrywamy u siebie, ale chcielibyśmy sięgać na własnym boisku po komplet oczek - stwierdził Łanucha.
Gracze ekipy ze Stalowej Woli są zadowoleni z tego faktu, ale jak podkreślają u siebie chcą wygrywać nawet z najlepszymi. - Szanujmy jednak ten punkt wywalczony z GKS Tychy, bo to najlepszy zespół z jakim do tej pory graliśmy w lidze. To bardzo dobra drużyna mająca w swoim składzie kilku zawodników z przeszłością w ekstraklasie - stwierdził Łanucha.
Oziębała będzie drugim Sekulskim?
Włodarze i trenerzy Stali usilnie szukali napastnika, który mógłby zastąpić sprzedanego do Jagiellonii Białystok Łukasza Sekulskiego. Szukano gracza, który byłby wzmocnieniem, a nie uzupełnieniem. Wybór padł na Przemysława Oziębałe.
Na razie były gracz m.in. Widzewa Łódź i Górnika Zabrze jeszcze nie zaskoczył, ale początku Sekulskiego w Stalowej Woli również nie były udane. Jak podkreślił nowy napastnik Stalówki w zespole czuje się dobrze a atmosfera jest sprzyjająca. - Z meczu na mecz powinno być coraz lepiej - powiedział Oziębała.
Pucharowy postrach
Stal Stalowa Wola 16 września zagra kolejny pucharowy mecz. Tym razem na Podkarpacie przyjedzie spadkowicz z ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz. I-ligowiec stracił ostatnio trenera, po tym jak Mariusz Rumak rozwiązał umowę z klubem. Stalowcy po raz kolejny staną przed szansą sprawienia niespodzianki. Być może los ponownie skrzyżuje ich ze Śląskiem Wrocław w kolejnej rundzie.
Zielono-czarni do spotkań w Pucharze Polski podchodzą ze spokojem, aczkolwiek na takie pojedynki mobilizują się mocniej, gdyż dzięki temu mogą się pokazać i wypromować. - To przygoda dla piłkarzy, bo dzięki temu mogą się wypromować. Sami sobie udowadniają, że nie ma zbyt dużej różnicy do ekstraklasy. Na pewno takie mecze pokazują, że można powalczyć. Ciężką i dobrą pracą można w niedługim czasie trafić do ekstraklasy. Przykładem jest chociażby Łukasz Sekulski czy Mateusz Argasiński - zakończył szkoleniowiec Stalówki Jaromir Wieprzęć.