Mateusz Grzybek w poprzednim sezonie był jednym z wyróżniających się piłkarzy GKS Tychy. 19-letni pomocnik wystąpił w 22 meczach Trójkolorowych, a w niemal wszystkich rozegrał pełne 90 minut. Jego dobrą dyspozycję dostrzegły kluby z wyższej klasy rozgrywkowej i wiele wskazywało na to, że reprezentant Polski zmieni pracodawcę.
Okienko transferowe jest już zamknięte, a Grzybek pozostał w Tychach. Jednak zamieszanie spowodowane ewentualnym transferem sprawiło, że szkoleniowiec GKS-u stawiał na innych piłkarzy. 19-latek wystąpił do tej pory tylko w meczu rundy wstępnej Pucharu Polski, w którym tyszanie przegrali 0:2 z Garbarnią Kraków.
W starciu 6. kolejki ze Zniczem Pruszków Grzybek znalazł się w meczowej osiemnastce, ale ponownie nie zagrał choćby minuty. - Generalnie sytuacja szła w tym kierunku, że Mateusz Grzybek będzie wytransferowany do innego klubu. To się przeciągało i postanowiłem go wciągnąć do kadry meczowej, a najbliższe dni pokażą czy on zostanie w drużynie. Było to dla niego zamieszanie - ocenił Kamil Kiereś.
Teraz Grzybka czeka walka o miejsce w składzie tyskiego klubu. - GKS Tychy gra w nowym ustawieniu i Grzybek szykował się do transferu, a inni zawodnicy rywalizowali o miejsce w składzie. Jest to utalentowany chłopak, ale jeżeli zostanie w Tychach, to musi się wtopić w ten nowy układ i walczyć o miejsce w jedenastce - stwierdził szkoleniowiec II-ligowca.
Łukasz Witczyk