Wychowanek krakowskiego Hutnika związał się z wicemistrzem Polski czteroletnim kontraktem. Stołeczny klub miał zapłacić za niego Jagiellonii ok. 3 mln zł. Jak długo trwały negocjacje między stronami? - Chwilę, ale nie było łatwo. Od kilku tygodni byliśmy przekonani, że chcemy go w swoim zespole - mówi prezes Leśnodorski.
[ad=rectangle]
- Wszyscy byliśmy zgodni w ocenie Pazdana. Nie jest to jednak żadna niespodzianka, bo wiadomo było, że to najlepszy obrońca z innych klubów polskiej ligi. Zawsze zwracamy uwagę na tych zawodników, którzy utrzymują formę na wysokim poziomie przez długi czas i regularnie pokazują się z dobrej strony - tłumaczy sternik Legii i dodaje: - Wystarczyło oglądać nasz mecz z Jagą, żeby stwierdzić, że to dobry zawodnik. Wiadomo jednak, że transfer to wynik dużo dłuższej analizy i dokładnej obserwacji. Michał gra w Polsce od lat, przecież nie stał się nagle nie wiadomo kim. Myślę, że teraz osiągnął na tyle wysoki poziom piłkarski, mentalny i fizyczny, że doszliśmy do wniosku, że warto zaryzykować finansowo. To zawodnik absolutnie gotowy do gry na najwyższym poziomie.
Oprócz Pazdana przed sezonem 2015/2016 Legię wzmocnili już też Nemanja Nikolić i Pablo Dyego. Jak wyglądają dalsze plany transferowe Wojskowych? - Zobaczymy. To są sprawy, które czasami trwają przez wiele tygodni, a nagle wszystko zamyka się w ciągu dziesięciu minut. Z drugiej strony niektóre oczywiste transakcje bardzo się przedłużają. Może być więc tak, że nowy piłkarz trafi do Legii zarówno jutro, jak i za tydzień lub dwa. Nie mamy takiej sytuacji, że musimy zrobić coś na już. Nie mamy poczucia presji - wyjaśnia Leśnodorski.