Na mecz z fanem rywali albo z mamą. Brazylii metody na pseudokibiców

W Kraju Kawy przy okazji meczów piłkarskich często dochodzi do aktów przemocy. By powstrzymać tę falę, kluby sięgają po nietypowe rozwiązania. Przynoszące niezłe efekty, ale stosowane zbyt rzadko.

Statystyki są przerażające. W 1988 roku zamordowany został lider grupy pseudokibiców Palmeiras - Cleo Sostenes. Od tego momentu w zadymach przy okazji meczów piłkarskich w Brazylii życie straciło ponad 250 osób (magazyn "Lance!" podaje liczbę 275 ofiar).

Ludzie w tym kraju są zwariowani na punkcie tego sportu. Niestety jest także ciemna strona futbolu - starcia na stadionach i poza nimi, walki z policją, rywalizujące ze sobą gangi, które zajmują się m.in. handlem narkotykami. W kwietniu br. głośno było o egzekucji w Sao Paulo. Ośmiu kibiców Corinthians Sao Paulo zostało rozstrzelanych przez trzech mężczyzn.
[ad=rectangle]
- Przez lata wytworzył się klimat, który generował kulturę przemocy. Wyzwaniem jest to zmienić - mówił Luiz Henrique Nunez, szef działu mediów i marketingu w Sport Club Internacional. Przedstawiał akcję, którą klub z Porto Alegre zorganizował przed marcowym spotkaniem derbowym z Gremio.

Poszli "pod prąd"

"Grenal" - taką nazwę nosi rywalizacja dwóch klubów z tego miasta. "Gre" od Gremio, "nal" od ostatnich liter Internacionalu. To największy mecz derbowy w Brazylii, jeden z trzech największych w Ameryce Południowej (obok spotkań Boca Juniors - River Plate w Buenos Aires i Penarol - Nacional w Montevideo). Widowisko budzące ogromne emocje. I dwie grupy zwaśnionych kibiców.

Władze Internacionalu wpadły przed ostatnim pojedynkiem z Gremio na niecodzienny pomysł. Na Estadio Beira-Rio (jedna z aren zeszłorocznego mundialu) stworzyły sektor mieszany, dla 2000 kibiców obu zespołów. Założenie było następujące: zaprosisz kibica rywali na ten mecz, razem pójdziecie na stadion i będziecie siedzieć obok siebie przez całe spotkanie. Akcja nosiła nazwę "Side by Side". Wszystko po to, by ocieplić atmosferę między fanami obu drużyn.

- W porównaniu z tym, co widzimy w Ameryce Południowej, idziemy pod prąd - podkreślał Vitorio Piffero, prezydent Internacionalu. - Stadiony są bezpieczne, mamy kamery, stewardów, policję. Musimy pokazać obywatelom, że mogą przyjść na mecz z całymi rodzinami.

Pomysł chwycił. 2000 wejściówek rozeszło się w niecałe dwie doby. Były obawy, czy uda się utrzymać porządek na arenie. Było ryzyko, że ktoś zachowa się nieodpowiedzialnie. Wulgarna odzywka, przyśpiewka, prowokacja. Krewcy kibice brazylijscy w przeszłości udowadniali, że do wszczęcia zadymy wiele im nie potrzeba.

Kobiety łagodzą obyczaje. Zwłaszcza matki

Na szczęście akcja zakończyła się sukcesem. W sektorze mieszanym siedzieli obok siebie kibice w czerwono-białych (Internacional) i niebiesko-biało-czarnych (Gremio) barwach. Nikt się nie pobił. Fanom pomysł się spodobał. - Idea została dobrze przyjęta, spotkała się nawet z entuzjazmem - mówił Nunez. Zadowolenia nie krył prezydent drużyny gości Romildo Bolzan Jr. - To była demonstracja tego, że można żyć i pracować razem - powiedział sternik Gremio. Internacional powtórzył projekt pt. "Weź kibica rywali na mecz" przy okazji dwóch innych spotkań i ma zamiar go kontynuować.

W podobnym okresie, w lutym tego roku, na ciekawy pomysł wpadli działacze Sport de Recife. Zastanawiali się, jak powstrzymać falę agresji podczas spotkań z Nautico - odwiecznym rywalem. W 2013 roku policja z Recife odnotowała 10 aktów przemocy, rok później było jeszcze gorzej (18 aktów przemocy).

"Kobiety łagodzą obyczaje" - organizatorzy spotkania najwyraźniej przypomnieli sobie to powiedzenie. Poprosili o pomoc... matki tych kibiców Sport Recife, którzy sprawiali w przeszłości największe problemy. Wybrali 30 kobiet, przeszkolili je (miały pełnić rolę "stewardów" przy stadionowym płocie i na trybunach), zaopatrzyli w kamizelki z napisem "Seguranca Mae" ("Matka bezpieczeństwa").

- Nigdy nie widziałam meczu piłkarskiego bez przemocy na stadionie. Kiedyś mój syn został uderzony. A potem to on uderzył, Kiedy idzie na mecze, myślę, że będzie się bić - powiedziała bez ogródek jedna z kobiet uczestniczących w projekcie. Podczas spotkania z Nautico jej syn z nikim się nie pobił.

Łzy wzruszenia zamiast przemocy

To był sprytny zabieg z psychologicznego punktu widzenia. Pseudokibice często nie mają żadnych hamulców, ale obecność ich matek miała na nich podziałać uspokajająco. Rozrabiać na oczach mamy - tak nie wypada, to byłby wstyd. - Nikt nie chciał się bić na oczach matki, zwłaszcza swojej - powiedział jeden z pomysłodawców akcji Aricio Fortes.

"Dziś ochronę sprawują matki kibiców. Szacunek" - transparent o takiej treści rozwinięty został przed meczem z Nautico - tzw. Classico dos Classicos. W przeciwieństwie do ostatnich lat tym razem policja z Recife nie odnotowała żadnego aktu przemocy. Były za to wzruszające obrazki, gdy matki wyściskały się na trybunach ze swoimi synami. Kobiety nie potrafiły powstrzymać łez, niektórzy młodzieńcy również... - Gdybyśmy tak mieli na każdym meczu, nie byłoby już przemocy - mówił jeden ze skruszonych kibiców.

Problem w tym, że akcja w Recife - choć niewątpliwie udana - była tylko jednorazową. "Matki bezpieczeństwa" sprawdziły się podczas spotkania z Nautico, ale do odtrąbienia sukcesu w Brazylii jest naprawdę daleka droga. Co bardziej ostrożni obserwatorzy podkreślali, że spotkanie dwóch zwaśnionych drużyn miało drugorzędną rangę. Odbywało się w ramach rozgrywek stanowych (Campeonato Pernambucano), a na trybunach Arena Pernambuco (pomieści 46 tys. osób) zasiadło tylko nieco ponad 12,5 tys. fanów. Inni podkreślali, że największą "kosę" kibice z Recife mają z sympatykami Santa Cruz. Powątpiewali, czy podczas takiej rywalizacji 30 kobiet załagodziłoby sytuację.

Źródło artykułu: