Na początku sezonu Hamburger SV pobił rekord Bundesligi należący do VfL Bochum w oczekiwaniu na pierwszego gola. Piłkarze z Imtech-Arena przełamali niemoc strzelecką dopiero po 508 minutach, zdobywając bramkę w 6. kolejce.
[ad=rectangle]
Po jedenastu seriach gier HSV ma w dorobku zaledwie cztery trafienia (tylko jedna bramka na wyjeździe, średnia 0,36 gola na mecz) i jest to wyrównanie najgorszego w 52-letniej historii ligi osiągnięcia na tym etapie rozgrywek - Eintracht Frankfurt w sezonie 1970/1971 legitymował się takim samym bilansem.
Dwukrotnie dla hamburczyków trafił Pierre-Michel Lasogga, a po jednej bramce strzelili Nicolai Mueller oraz z rzutu karnego Rafael van der Vaart. Mocno rozczarowuje pozyskany w letnim okienku transferowym tercet Lasogga - Mueller - Lewis Holtby, a niczym pozytywnym nie wyróżniły się pozostałe ofensywne nabytki: Julian Green i Zoltan Stieber.
Sytuację plasującego się w strefie spadkowej HSV z 9 punktami na koncie ratuje nieco coraz solidniejsza linia obrony. Zespół dał sobie do tej pory wbić 14 goli, czyli znacznie mniej niż Stuttgart (25), Eintracht (23) czy Hertha (21). W liczbie zdobytych bramek Rothosen są jednak na samym dnie - drugi najsłabszy zespół, Hannover 96, wpisał się na listę strzelców 9 razy.