Piłkarski szlagier przy Bukowej spotkał się ze sporym zainteresowaniem kibiców GKS-u Katowice. Co prawda na trybunie zajmowanej przez najbardziej zagorzałych fanów gospodarzy widać było wolne miejsca, ale zważywszy na wczesną porę rozgrywania zawodów oraz wakacyjny czas - frekwencja podczas spotkania mogła zadowolić.
Na wysokości zadania nie stanęli za to piłkarze, którzy nie stworzyli zbyt porywającego widowiska. Skutecznie utrudniał im to lejący się z nieba żar. Promienie słoneczne wypełniały murawę katowickiego stadionu, a zawodnicy mogli jedynie pomarzyć o małym choć skrawku cienia.
[ad=rectangle]
W trudnych warunkach lepiej odnaleźli się gracze GieKSy, którzy szybko otworzyli wynik meczu. W 13. minucie gry piłkę na linii pola karnego otrzymał bowiem Rafał Kujawa, wszedł jak w masło w szeregi obronne łodzian i płaskim strzałem obok wychodzącego z bramki Macieja Krakowiaka otworzył wynik spotkania. Wcześniej - bo już w pierwszych minutach - uczynić mógł to Grzegorz Goncerz, ale w pojedynku sam na sam dał się dogonić obrońcom Widzewa i dobra akcja spaliła na panewce.
Goście długo nie umieli nawiązać walki z konsekwentnie grającymi przed przerwą katowiczanami. Przełom nastąpił tuż przed przerwą, kiedy z piłką w polu karnym GKS-u zdołał odwrócić się Rafał Augustyniak, ale jego uderzenie świetnie obronił debiutujący w katowickich barwach Antonin Bucek.
Czeski golkiper długo wydawał się zaporą nie do przejścia dla zawodników Widzewa, którzy schodząc do szatni ze stratą jednej bramki po przerwie nie umieli narzucić gospodarzom swoich warunków gry. Jasne wówczas było, że o ewentualnej zmianie wyniku zadecydować może łut szczęścia i... przypadek.
Tak też stało się na sześć minut przed upływem regulaminowego czasu gry drugiej połowy. Wówczas zbyt krótko wybijana przez defensorów katowiczan futbolówka wpadła wprost pod nogi ustawionego tuż przed linią pola karnego Augustyniaka, który płaskim strzałem pokonał bramkarza GieKSy.
Łodzianie usiłowali pójść za ciosem i wydawało się, że końcówka będzie należała do nich. Kiedy jednak rozpoczynał się doliczony czas gry z piłką prawym skrzydłem urwał się Aleksander Januszkiewicz, wpadł z futbolówką w pole karne i dał się sfaulować Piotrowi Mrozińskiemu, który miał swój udział także przy pierwszej bramce dla gospodarzy. Sędzia bez chwili zawahania wskazał na "wapno", a rzut karny na decydującą o losach meczu bramkę zamienił Goncerz.
GKS Katowice - Widzew Łódź 2:1 (1:0)
1:0 - Rafał Kujawa 13'
1:1 - Rafał Augustyniak 84'
2:1 - Grzegorz Goncerz (k.) 90+3'
Składy:
GKS: Antonin Bucek - Aleksander Januszkiewicz, Adrian Jurkowski, Mateusz Kamiński (72' Krzysztof Bodziony), Łukasz Pielorz, Rafał Pietrzak, Grzegorz Goncerz, Kamil Cholerzyński, Sławomir Duda (81' Alan Czerwiński), Rafał Kujawa (63' Przemysław Pitry), Piotr Ceglarz.
Widzew: Maciej Krakowiak - Patryk Stępiński, Krystian Nowak, Piotr Mroziński, Marcin Kozłowski, Konrad Wrzesiński, Rafał Augustyniak, Bartłomiej Kasprzak, Mateusz Broź (73' Michał Przybyła), Mariusz Rybicki (84' Jakub Czapliński), Eduards Visnakovs.
Żółte kartki: Sławomir Duda, Aleksander Januszkiewicz (GKS) oraz Bartłomiej Kasprzak (Widzew).
Sędzia: Marek Opaliński (Legnica).
Widzów: 3500.