Legia ma pokaźną zaliczkę przed rewanżem w Szkocji, ale warto przypomnieć, że Celtic potrafi odrabiać straty. Przed rokiem dostał się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, choć w IV rundzie eliminacji przegrał pierwsze spotkanie z Szachtiorem Karaganda 0:2, by w rewanżu z nawiązką (3:0) odrobić straty.
Trener Henning Berg postawił na identyczną wyjściową "11", co w rewanżowym, wygranym 5:0 meczu II rundy el. z St. Patrick's Athletic FC. Najważniejszą informacją było to, że w bramce Norweg mógł liczyć na Dusana Kuciaka, którego występ jeszcze do wtorku wieczorem stał pod znakiem zapytania. Pod nieobecność Słowaka między słupkami stanąłby kompletnie niedoświadczony Konrad Jałocha. Celtic przyleciał za to do Polski bez swojego najlepszego gracza, czyli Scotta Browna, który zmaga się z kontuzją. To właśnie on w marcowym meczu Polska - Szkocja (0:1) zapewnił swojej reprezentacji wygraną na Stadionie Narodowym.
[ad=rectangle]
Pierwsze minuty były wyrównane, ale The Bhoys w przeciwieństwie do legionistów dusili w zarodku zapędy gospodarzy w środku pola i wygrywali z mistrzami Polski pojedynki jeden na jeden. W 7. minucie zrobili to też w ofensywie - Callum McGregor na prawym skrzydle uciekł Tomaszowi Brzyskiemu i złamał akcję do środka, a następnie z linii pola karnego uderzył na bramkę Kuciaka. Piłkę głową trącił jeszcze Inaki Astiz, myląc swojego bramkarza, któremu pozostało tylko wyciągnąć futbolówkę z sieci.
Sektor gości nie przestał się jeszcze cieszyć z prowadzenia, a już z radości eksplodowała "Żyleta". Gospodarze założyli skuteczny pressing na połowie Celtiku, w efekcie czego Michał Żyro z 20. metra zagrał prostopadle w pole karne do Miroslava Radovicia, a niezawodny Serb posłał piłkę do bramki gości między nogami Frasera Forstera.
Spotkanie toczyło się pod dyktando Celtiku, ale wydaje się, że taki był plan Legii na ten mecz, by przyjmować Szkotów nisko i szukać swoich szans w kontrataku lub co pewien czas atakować rywali wysokim pressingiem. Wpuszczanie podopiecznych Ronny'ego Deili na swoją połowę niosło jednak ryzyko tego, że goście stworzą sobie kolejne sytuacje. Tak jak w 26. minucie, gdy Kris Commons z podobną łatwością co wcześniej McGregor Brzyskiego, ograł Jakuba Rzeźniczaka i z 18 metrów huknął tuż nad poprzeczką bramki Legii.
Szkoci próbowali sforsować obronę Legii atakiem pozycyjnym, podczas gdy Legia skupiona była tylko na przeszkadzaniu, a po przechwycie podopieczni Berga grali to, co ślina na język przynosiła. Plusem Wojskowych było za to to, że szybko dostosowali się do poziomu twardości ustalonego przez The Bhoys i nie ustępowali Szkotom pod tym względem.
W 31. minucie fatalnie zachował się Michał Kucharczyk. Co prawda najpierw świetnie przejął piłkę na połowie Celtiku, ale w sytuacji 2 na 1 zamiast dograć do Radovicia, zdecydował się na strzał prosto w Ambrosego. W odpowiedzi Commons uciekł Rzeźniczakowi i doszedł do prostopadłego podania z głębi pola, ale naciskany przez Astiza uderzył obok wychodzącego z bramki Kuciaka, ale też obok słupka Legii.
W 36. minucie Legia wyprowadziła drugi cios. Po centrze Łukasz Broź z prawej flanki Kucharczyk zgrał piłkę głową przed bramkę Forstera, Duda wyblokował Ambrosego, dzięki czemu do futbolówki dopadł Radović i z 4 metrów wpakował ją do siatki. Podrażnieni Szkoci przyspieszyli grę i szybko stworzyli sobie sytuację, ale tym razem strzał McGregora z linii pola karnego pewnie obronił Kuciak.
W 43. minucie Legia ruszyła z kontrą 3 na 3, w finalnej fazie której Radović zagrał w pole karne do Kucharczyka, ale ten pomny sytuacji z 31. minuty nawet nie próbował strzelać, tylko próbował podawać do Żyry, choć wydawało się, że tym razem powinien do głosu dojść jego egoizm. Kilkadziesiąt sekund później Radović znów uruchomił Kucharczyka, który tym razem dobrze zabrał się z piłką, a gdy mijał Ambrose, ten ratował się faulem, za który obejrzał czerwoną kartkę i wyleciał z boiska. Nigeryjczyk nie wyglądał przy Łazienkowskiej 3 na zawodnika, który jeszcze miesiąc temu rozegrał trzy spotkania na mistrzostwach świata w Brazylii.
Choć po zmianie stron Celtic wcale nie wyglądał, jak zespół grający w osłabieniu, to w pierwszym kwadransie II połowy to Legia miała dwie znakomite sytuacje, którymi powinna "zamknąć" mecz. W 54. minucie Radovicia w polu karnym piętą odegrał piłkę do Żyry, który świetnie balansem ciała zwiódł rywala, ale uderzył wprost w Forstera. Chwilę później Charlie Mulgrew sfaulował w polu karnym Dudę, ale Ivica Vrdoljak z "wapna" posłał piłkę obok bramki gości.
Nie jest dobrą wiadomością, że grający w przewadze jednego zawodnika i przed własną publicznością mistrz Polski dał się w II połowie zepchnąć rywalowi do obrony tak jak przed przerwą. Od zespołu aspirującego do gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub przynajmniej Ligi Europejskiej trzeba oczekiwać, że w takich okolicznościach, grając w przewadze i mając przeciwnika na widelcu na własnym terenie, potrafiłby zdominować go na tyle, by przynajmniej ten nie byłby w stanie mu zagrozić.
To udało się Legii dopiero w ostatnim kwadransie II połowy. Dużo ożywienia na skrzydle wniósł Jakub Kosecki. W 76. minucie w świetnym stylu w polu karnym ograł dwóch Szkotów, ale kropki nad "i" nie pozwolił mu postawić Virgil van Dijk, blokując jego strzał z 10 metrów. Na sześć minut przed końcowym gwizdkiem znów błysnął Radović. Gwiazdor Legii tym razem w narożniku boiska zabawił się z Emilio Izaguirre i dośrodkował na nos Zyrze, który celną "główką" pokonał Forstera.
W 86. minucie kolejną kapitalna akcję przeprowadził Kosecki. 25-latek minął w polu karnym trzech (!) Szkotów i trzeci, którym był Mulgrew, ratował się faulem. Sędzia Pol van Boekel bez wahania wskazał na 11. metr. Do piłki znów podszedł Vrdoljak, ale nie zrehabilitował się za pierwszą "11". Tym razem trafił w światło bramki, ale Forster nie dał się pokonać. Legia dopięła jednak swego i podwyższyła prowadzenie. Dokonała tego z udziałem Vrdoljaka, który uruchomił na prawym skrzydle Brozia, ten dośrodkował w pole karne do Koseckiego, a "Kosa" pewnym strzałem lewą nogą pokonał Forstera.
Legia ma pokaźną zaliczkę przed rewanżem w Szkocji, ale warto przypomnieć, że Celtic potrafi odrabiać straty. Przed rokiem dostał się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, choć w meczu IV rundy eliminacji przegrał pierwsze spotkanie z Szachtiorem Karaganda 0:2, by w rewanżu z nawiązką (3:0) odrobić straty. Poza tym w minionym sezonie odniósł u siebie 20 zwycięstw, trzy razy zremisował i poniósł cztery porażki, w tym dwie w Lidze Mistrzów z Milanem oraz Barceloną i dwie w krajowych pucharach. Legia jest zatem dopiero w połowie drogi. Z drugiej strony Celtic podejmie mistrza Polski nie na Celtic Park, który jest jedną z aren Igrzysk Wspólnoty Brytyjskich w Edynburgu.
Legia Warszawa - Celtic Glasgow 4:1 (2:1)
0:1 - McGregor 7'
1:1 - Radović 9'
2:1 - Radović 36'
3:1 - Żyro 84'
4:1 - Kosecki 90+1'
Składy:
Legia: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Tomasz Brzyski - Michał Żyro (87' Marek Saganowski), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Michał Kucharczyk (75' Jakub Kosecki) - Miroslav Radović, Ondrej Duda.
Celtic: Fraser Forster - Adam Matthews, Efe Ambrose, Virgil van Dijk, Mikael Lustig - Charlie Mulgrew, Kris Commons (75' Leigh Griffiths), Stefan Johansen, Jo Inge Berget (62' Emilio Izaguirre), Callum McGregor - Teemu Pukki (46' Beram Kayal).
Żółte kartki: Astiz, Kosecki (Legia) oraz Mulgrew, Kayal, Griffiths (Celtic)
Czerwona kartka: Ambrose /44' za faul/ (Celtic).
Sędzia: Pol van Boekel (Holandia).
Widzów: 22 265.
[event_poll=30357]