Prezes Borussii: Najlepiej, gdyby Lewandowski pożegnał się zdobyciem tytułu

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Na zdjęciu Hans-Joachim Watzke
PAP/EPA / Na zdjęciu Hans-Joachim Watzke
zdjęcie autora artykułu

Hans-Joachim Watzke przyznaje, że mocno liczy na Roberta Lewandowskiego w nadchodzącym finale Pucharu Niemiec. Przekonuje, iż Borussii niełatwo będzie zastąpić polskiego snajpera.

Robert Lewandowski pożegnał się już z Signal-Iduna Park i kibicami zasiadającymi na obiekcie w Dortmundzie, ale pozostały mu jeszcze dwa występy w żółto-czarnych barwach. Zdecydowanie istotniejszy będzie ten drugi - zaplanowany na 17 maja finał Pucharu Niemiec z Bayernem Monachium. Czy 25-latek przyczyni się do pokonania swojego przyszłego pracodawcy?

- Jestem przekonany, że do końca będzie dawał z siebie wszystko - zapewnia Juergen Klopp, a presję na "Lewym" zdaje się wywierać Hans-Joachim Watzke. - Najlepiej, gdyby pożegnał się z Borussią zdobyciem tytułu - przyznaje prezes BVB, który nie ukrywa, iż uzna za udany sezon 2013/2014 dopiero po w przypadku zdobycia DFB-Pokal.

Wszystko wskazuje na to, że Lewandowskiemu nie zabraknie ani koncentracji, ani determinacji. - Wciąż jestem piłkarzem Borussii i mam w głowie tylko dwa pozostałe pojedynki - uspokaja najlepszy strzelec wicemistrza Niemiec. [ad=rectangle] Począwszy od nowego sezonu Borussia będzie musiała radzić sobie już bez polskiej gwiazdy. Czy zdoła utrzymać wysoki poziom gry w ofensywie? - Nie zastąpimy go tylko jednym piłkarzem, ale spróbujemy uczynić to kolektywnie. Do tej pory zawsze znajdowaliśmy odpowiednie rozwiązanie i mamy nadzieję, że ponownie nam się to uda - tłumaczy Watzke, raz jeszcze chwaląc decyzję o zatrzymaniu Polaka na sezon 2013/2014: - Robert grał na nieprawdopodobnie wysokim poziomie i bardzo ciężko pracował. Był zaangażowany w zdobycie ponad 40 goli i miał ogromny wkład w realizację naszych celów.

Miejsce "Lewego" w linii ataku ma zająć Adrian Ramos oraz kolejny z napastników, którym najprawdopodobniej zostanie Ciro Immobile.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: