- Widać było po nas, że bardzo chcemy ten mecz wygrać. Mieliśmy serię pięciu porażek z rzędu, a dla takiego klubu jak Wisła to katastrofa i zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Fajnie, że ta seria się zakończyła i fajnie że w taki sposób, takim wynikiem. Planem na Pogoń było przełamanie i zrobiliśmy to w fajnym stylu, strzelając pięć bramek. Kibice na pewno nie narzekali. Mam nadzieję, że to był mecz przełomowy - dodaje młodzieżowy reprezentant Polski.
Wisła po raz ostatni wygrała w lidze różnicą co najmniej pięciu goli w 2007 roku.
- W pewnym momencie sami zgłupieliśmy, że prowadzimy aż tak wysoko (śmiech). Wydaje mi się, że przy takim wyniku musimy w pełni kontrolować mecz, utrzymywać się przy piłce, a czasami ją zbyt szybko oddawaliśmy. Widać było też nerwowość. Musimy w takich meczach pokazywać dojrzałość i utrzymywać się dłużej przy piłce - twierdzi Chrapek.
[ad=rectangle]
22-latek wrócił do składu Wisły po przerwie spowodowanej kontuzją. Przeciwko Portowcom rozegrał 83 minuty: - Noga mi nie dokuczała, nie odczuwałem większego bólu. Możliwe, że miałem bardziej wydolnościowy problem i wydaje mi się, że w końcówce meczu było widać, że długo ostatnio nie trenowałem.
Mimo fatalnej serii ośmiu spotkań bez zwycięstwa i równocześnie pięciu kolejnych porażek, po wygranej z Pogonią Wisła znów liczy się w walce o awans do europejskich pucharów.
- Po tej serii nasze morale opadły, a cele się trochę pozmieniały. Nie ma co ukrywać - byliśmy w dołku i po każdym w klubie było widać, że sytuacja jest trudna i że się z nią męczymy. Mecz z Pogonią da nam kopa i wierzę, że z Legią w Warszawie zagramy dobre spotkanie i powalczymy o punkty. Na pewno po takim meczu pojedziemy do Warszawy w lepszych nastrojach - kończy Chrapek.