Przy Roosevelta Pogoń Szczecin rozegrała dwie zgoła odmienne od siebie połowy. W premierowej odsłonie Portowcy oddali pola do popisu gospodarzom, co Górnik Zabrze wykorzystał, wychodząc na prowadzenie. Krótko po zmianie stron był już remis, a piłkę do siatki skierował Jakub Bąk.
- Punkt, to zawsze zdobycz, ale mimo wszystko szkoda. W drugiej połowie mieliśmy okazje, które powinniśmy zamienić na decydującą bramkę i myślę, że z przebiegu gry na to zasłużyliśmy. Cieszymy się jednak z tego oczka, zwłaszcza, że pierwsza połowa nie była w naszym wykonaniu najlepsza - przyznaje ofensywny pomocnik Portowców.
Zdobycz zawodnik szczecinian szanuje także przez wzgląd na fakt, że gościom kilka razy sprzyjało szczęście. - Górnik miał swoje sytuacje, po których mógł zdobyć bramkę. Jedną z nich wykorzystał, ale mógł dołożyć kolejne trafienia. Nie były to dla nas łatwe zawody i wynik mógł być różny, dlatego ten punkt zapisuję po stronie zdobyczy - przekonuje Bąk.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Oblicze niemrawej w pierwszej odsłonie Pogoni zmieniło się w przerwie. - Pierwsza połowa należała do Górnika i to nie podlega dyskusji. My jednak powiedzieliśmy sobie w szatni kilka mocniejszych słów i podziałało, bo zaraz po przerwie udało nam się wyrównać - zauważa zawodnik drużyny ze Szczecina.
Bąk nie czuje się jednak bohaterem swojego zespołu. - Zrobiłem to co do mnie należało. Przyjąłem piłkę, miałem trochę miejsca i czasu, więc mogłem dobrze przymierzyć. Czułem, że "siadła" mi na nogę i wpadła do bramki. Całą drużyną, a nie tylko ja na to zwycięstwo zapracowaliśmy - puentuje gracz Portowców.