To spotkanie będzie dla Piasta i Cracovii inaugurującym rundę rewanżową sezonu zasadniczego. W 1. kolejce Pasy uległy gliwiczanom w Krakowie 2:3 po golach Rubena Jurado i Damiana Zbozienia (dla krakowian strzelali Krzysztof Danielewicz i Milos Kosanović).
Piast w pięciu ostatnich meczach zdobył raptem 4 punkty. Z kolei Cracovia wygrała cztery spotkania z rzędu, by ulec ostatnio niespodziewanie Koronie Kielce na własnym terenie.
- Piast ten kryzys ma za sobą. Nie znam zespołu, który nie przechodziłby w trakcie sezonu jakiegoś trudniejszego momentu. W poprzednim sezonie Piast był objawieniem, był na ustach wszystkich. Potem przyszedł moment trudny, pojawiła się krytyka, ale myślę, że zwycięstwo z Jagiellonią było dla zespołu z Gliwic przełomowe. Pomogła w tym pomyłka sędziowska, bo ostatnio sędziowie zaczęli się mylić, ale żeby wymusić błąd, trzeba grać. Spodziewam się bardzo zdeterminowanego Piasta, który będzie chciał iść za ciosem. Ta drużyna na pewno chce być w pierwszej "8", bo obecnej sytuacji nikt w Gliwicach nie zakładał - mówi Stawowy.
Opiekun Cracovii przewiduje, że sobotnie spotkanie będzie wyglądało inaczej niż to pierwsze rozegrane w lipcu. Spodziewa się jednak, że Piast będzie korzystał ze swojej najmocniejszej broni, czyli stałych fragmentów gry: - Mamy w pamięci mecz z Koroną, mamy w pamięci pierwszy mecz z Piastem i zwróciliśmy szczególną uwagę na stałe fragmenty gry. Jest w zespole chęć rewanżu, ale też świadomość własnych braków, nad którymi trzeba pracować. Nie mam mowy o doskonałości, o spełnieniu czy o chodzeniu z głową w chmurach. Przegraliśmy pierwszy mecz z Piastem, ale też od tego czasu wiele się zmieniło i to będzie inne spotkanie. Dojrzeliśmy jako zespół, poznaliśmy lepiej ekstraklasę jako beniaminek.
W ostatnim tygodniu znacznie poprawiła się sytuacja kadrowa Pasów. Do kadry meczowej wrócił Krzysztof Danielewicz, który przez dwa miesiące zmagał się z urazem stawu skokowego, a przez ostatni miesiąc był całkowicie wyłączony z gry. Z pełnym obciążeniem trenują też Edgar Bernhardt i Marcin Kuś, ale oni zostali jeszcze w domach.
- Krzysiek najwcześniej zaczął treningi, więc jedzie z nami do Gliwic, ale nie jest przygotowany fizycznie na 90 minut, ale mając takiego zawodnika na ławce, mogę się już pokusić o manewr - komentuje Stawowy.