Ten okres nie był łatwy dla mnie - rozmowa z Marcinem Kowalczykiem, piłkarzem Śląska Wrocław

Dla tego obrońcy wszystko w 2012 roku zmieniało się jak w kalejdoskopie. Najpierw nie grał w Lubinie, a potem trafił do mistrza Polski. Oto Marcin Kowalczyk w długiej rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Artur Długosz: W drugim meczu z rzędu zagrałeś na środku obrony i było to kolejne bardzo dobre spotkanie w twoim wykonaniu. Może pora pomyśleć nad tym, aby przedstawić się na grę jako środkowy defensor, skoro tak dobrze ci to wychodzi?

Marcin Kowalczyk: No tak, na pewno bardzo się cieszymy z tego faktu, że w dwóch ostatnich meczach nie straciliśmy bramki. Bardzo nam na tym zależało, więc tym bardziej jest to powód do zadowolenia. Nigdzie się nie wybieram. Mam ważny kontrakt i dobrze się tutaj czuję, więc mam nadzieję, że będę grał w Śląsku Wrocław. Raczej nie jestem we Wrocławiu po to, aby siedzieć na ławce. Tak na to patrzę i chcę grać jak najwięcej.

Czujesz samemu, że dobrze ci się gra na środku obrony? Mógłbyś tam występować na stałe?

- Nie wiem. Osobiście dobrze się czuję na środku. W większości spotkań grałem chyba na boku, teraz w ostatnich meczach występowaliśmy z Tomkiem Jodłowcem na środku defensywy i nie straciliśmy bramki, więc na pewno jest to powód do zadowolenia. Co będzie dalej, to zobaczymy. Przed nami okres przygotowawczy. Będziemy widzieć jak to trener w tym czasie będzie ustawiał. Jeżeli szkoleniowiec będzie mnie wystawiał na środku, to będę musiał prezentować się przyzwoicie, żeby w następnej rundzie grać.

Pytam o ten środek defensywy, bo na początku sezonu w meczu w Podgoricy też zagrałeś na środku obrony i też to bardzo dobrze wyglądało. Dobry miałeś więc start rozgrywek na tej pozycji i teraz bardzo dobre zakończenie.

- Tak, ten mecz w Podgoricy też zagraliśmy na zero z tyłu. Na pewno to też nas cieszyło, bo to nie było łatwe spotkanie. Teraz w tych dwóch ostatnich meczach z Lechem Poznań i Legią Warszawa też nie straciliśmy bramki. Kilka spotkań już w Śląsku Wrocław rozegrałem na środku obrony. Ostatnio nieźle to wyglądało. Wychodzi na to, że szkoda, że ta runda się kończy, ale trzeba się będzie teraz dobrze przygotować do kolejnej i walczyć na wiosnę.

Uprzedziłeś trochę moje pytanie. Dla was chyba szkoda, że ta runda się skończyła, bo ostatnie spotkania w waszym wykonaniu były bardzo dobre.

- Bardzo przyzwoicie zagraliśmy. Można powiedzieć, że złapaliśmy formę na koniec rundy. Jeszcze raz powtórzę - fajnie, że nie straciliśmy bramki. To na pewno też powód do zadowolenia. Trudno jednak, teraz przed nami okres przygotowawczy, więc zobaczymy co będzie na wiosnę.

Z Wisłą Kraków i Jagiellonią Białystok też graliście dobrze, ale wiadomo, jak się te spotkania skończyły. Czego w nich zabrakło do zwycięstwa? Chłodnej głowy?

- Trudno powiedzieć. Nie wiem, nie udało nam się chyba ustabilizować formy w tej rundzie. Myślę, że to był powodem tego, że graliśmy kilka spotkań bardzo dobrze, a nie udało nam się wygrać, jak choćby tego meczu w Krakowie czy z Jagiellonią Białystok u siebie. Prezentowaliśmy się naprawdę przyzwoicie, a tych meczów nie wygraliśmy.

Trener Stanislav Levy w trakcie sezonu narzekał na wasze przygotowanie fizyczne. Przed wami okres przygotowawczy i od szkoleniowca możecie dostać mocno w kość. Jeszcze chyba nie wiecie na co go stać?

- Jaki będzie okres przygotowawczy, to dopiero zobaczymy. Jesteśmy na pewno na to przygotowani. Myślę, że trener wie jak z nami w tym czasie pracować, żebyśmy byli optymalnie przygotowani do następnej rundy. Nie pozostaje nic innego, tylko mu zaufać i ćwiczyć.

Pojawia się teraz takie pytanie w głowie, jak ta drużyna będzie wyglądała po przerwie zimowej? Ciągle słychać pogłoski, że ten czy ten zawodnik odejdzie ze Śląska Wrocław.

- Na pewno trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądało. Miejmy nadzieję, że jeżeli ktoś odejdzie, to przyjdą inni zawodnicy i będą tworzyli z nami taki kolektyw, jak jest teraz i będą wyniki. To jest najważniejsze.

Jaki to był rok dla ciebie? Po dosyć nieudanej przygodzie w Lubinie trafiłeś do mistrza Polski. W Śląsku Wrocław różnie bywało z twoim miejscem w składzie, aż w końcu miałeś bardzo dobrą końcówkę rundy.

- Ten okres nie był łatwy dla mnie. Miałem troszkę pecha w tej rundzie, bo trzy razy trafiły mi się niegroźne, ale jednak, kontuzje. Po nich wracałem po dwóch tygodniach, ale to uniemożliwiało mi regularne granie. Jak byłem zdrowy, to pojawiałem się na boisku. Zawsze jednak przytrafiał mi się jakiś uraz, który wybijał mnie z rytmu. Na pewno tego żałuję. Grali inni i też wyglądało to bardzo fajnie.

Pojawił się trochę żal, że Waldemar Fornalik wysłał powołania do reprezentacji wcześniej, a nie po ostatniej kolejce? Po meczach z Lechem i Legią twoje szanse na nominację do kadry byłyby zapewne większe. Razem z Tomkiem Jodłowcem stworzyliście bowiem fajny duet.

- Nie zagraliśmy źle, ale nie wiem jak zapatruje się trener reprezentacji na poziom, który prezentowaliśmy. Zagraliśmy przyzwoicie, ale czy to wystarczy, aby dostać powołanie, to trudno mi powiedzieć. Może gdybyśmy mieli jeszcze dwa spotkania na przyzwoitym poziomie, to na pewno zwróciłoby to uwagę trenera.

To może inaczej - twój cel na 2013 rok to powrót do reprezentacji Polski?

- Fajnie by było. Zobaczymy, jak to będzie w tym nowym roku. Teraz trzeba się skupić odpoczynku, aby się potem dobrze przygotować. Na pewno trzeba sobie jakieś cele w tym nowym roku nakreślić i czemu nie? Może jednym z nich w moim przypadku będzie powrót do reprezentacji? Na pewno do tego potrzebny jest bardzo wysoki poziom i wtedy można po cichu liczyć na takie powołanie.

Siedem punktów straty do lidera w rundzie wiosennej da się chyba odrobić?

- Na pewno tak. Nie jesteśmy jeszcze na straconej pozycji. Bardzo ważne było to zwycięstwo z Legią Warszawa. Różnie się to może układać. Często zespoły łapią też zadyszkę i tracą punkty. Zobaczymy, jak się to ułoży dla nas. Mam nadzieję, że w następnej rundzie jak najszybciej będziemy mieli kontakt z Legią Warszawa.

Marcin Kowalczyk na środku obrony rozgrywał ostatnio bardzo dobre mecze
Marcin Kowalczyk na środku obrony rozgrywał ostatnio bardzo dobre mecze
Źródło artykułu: