Peszko dla SportoweFakty.pl: Chcemy zdobyć punkty dla Polski

Sławomir Peszko bardzo dobrze wprowadził się do drużyny Lecha Poznań i sprawił, że kibice bardzo szybko zapomnieli o Marcinie Zającu. 23-letni pomocnik znalazł się nawet w kręgu zainteresowań Leo Beenhakkera. Zagrał w meczu sparingowym z młodzieżową drużyną Maccabi Haifa, w którym zdobył gola. Na dwa spotkania eliminacji do Mistrzostw Świata nie otrzymał jednak powołania i znajduje się jedynie na liście rezerwowej. Obecnie skupia się więc na rewanżowym meczu z Grasshoppers Zurych.

Sławomir Peszko nie zdążył zagrać w spotkaniu ligowym Lecha, a już otrzymał powołanie na konsultacje reprezentacji we Wronkach. Na dwa mecze eliminacji do Mistrzostw Świata ze Słowenią i San Marino, Leo Beenhakker postawił na innych prawych pomocników. Powołania otrzymali Jakub Błaszczykowski oraz Łukasz Piszczek. Dla lechity miejsce znalazło się tylko na liście rezerwowej, co specjalnie go nie martwi. - Oczywiście nie jestem rozczarowany, tylko zadowolony, że znajduję się w kręgu zainteresowania Leo Beenhakkera - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Sławomir Peszko, który i tak ma powody do radości.- Cieszę się, że tyle osób z Lecha zostało powołanych, bo jest to dla mnie satysfakcja trenować z takim zawodnikami.

Były zawodnik Wisły Płock przyznał jednak, że nie spodziewał się powołania aż pięciu piłkarzy Lecha do reprezentacji. - Przyznam szczerze, że trochę zaskoczyła mnie liczba powołań dla piłkarzy Lecha. Byłem pewny, że Rafał Murawski, Robert Lewandowski i Bartek Bosacki będą w kadrze. Doszedł jeszcze Grzegorz Wojtkowiak i Tomek Bandrowski, co jest dla mnie niespodzianką, ale bardzo pozytywną, z której się cieszę - opowiada.

Beenhakker powołał więc wszystkich Polaków występujących w polu w pierwszym składzie Lecha. Ponadto reprezentantami są również Luis Henriquez, Semir Stilić oraz Hernan Rengifo. Oznacza to, że trener Franciszek Smuda będzie miał spory problem z przygotowaniem zespołu do ważnego meczu z Wisłą Kraków, który odbędzie się w pierwszy weekend po zgrupowaniu kadry. - W jakimś stopniu na pewno będzie to miało wpływ na spotkanie z Wisłą. Po przerwie na zgrupowanie gramy jeden z najważniejszych meczów w tej rundzie. Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie. Mam nadzieję, że chłopaki wrócą cali i zdrowi - kontynuuje Peszko.

Zanim jednak reprezentanci udadzą się na zgrupowanie, Lecha czeka mecz z Grasshoppersem Zurych oraz Arką Gdynia. Drużyna trenera Smudy jest bardzo chwalona za swoje występy, lecz ma jeden mankament. - Zdarzają nam się jednak przestoje w grze, które musimy wyeliminować, bo lepsze drużyny będą potrafiły wykorzystać te kilkanaście minut - przyznaje lechita.

Pierwszy mecz Pucharu UEFA z Grasshoppersem zakończył się wysokim zwycięstwem Kolejorza aż 6:0. Do Szwajcarii lechici udadzą się spokojni o wynik, bo ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której Lech przegrywa 0:7. - Nikt nawet tak nie myśli - mówi Peszko, który zapowiada walkę o wygraną. - Jedziemy tam na pewno rozegrać dobre spotkanie i pokazać się jako drużyna. Będziemy chcieli wygrać i zdobyć punkty dla całej Polski, aby w tym rankingu było ich jak najwięcej.

Nie wiadomo czy Franciszek Smuda wystawi najmocniejszy skład na czwartkowe spotkanie. Najprawdopodobniej da odpocząć kilku piłkarzom, którzy ostatnio grali najwięcej. - Czy wyjdzie taki sam skład jak w pierwszym meczu, czy inny, to nie będzie znaczącej różnicy, bo mamy szeroką i dobrą kadrę. Jeden zawodnik potrafi drugiego godnie zastąpić - uważa Peszko.

Lech może się czuć już uczestnikiem pierwszej rundy wstępnej Pucharu UEFA, więc pojawia się coraz więcej rozważań co do następnego rywala Lecha. Pomocnik poznańskiego klubu wolałby trafić jeszcze na niżej notowany zespół, a nie na potęgę europejskiego futbolu. - Niektórzy woleliby od razu zagrać z drużyną z górnej półki. Ja natomiast chciałbym trafić na średni zespół, który będziemy wstanie wyeliminować. Oczywiście jesteśmy wstanie z każdym powalczyć, ale na pewno łatwiej będzie z niżej notowanym klubem, niż z Milanem, Sevillą czy Valencią. Te kluby wolałbym zostawić do grupy - zakończył Sławomir Peszko.

Komentarze (0)