Ostatni mecz ligowy 14-krotny reprezentant Polski rozegrał... 4 marca ubiegłego roku w barwach Ruchu Chorzów. Od tamtej pory pozostaje bez klubu, choć już latem próbował swoich sił w Motorze Lublin. Nie przekonał do siebie ówczesnego trenera Mariusza Sawy, który zwrócił uwagę na jego olbrzymie zaległości treningowe.
Grzegorz Bronowicki jest piłkarzem kontuzjogennym, ale Piotr Świerczewski wierzy w jego umiejętności. Docenia również zaangażowanie w dojście do właściwej formy. - Jak na początku przegrywał ze mną starym dziadkiem, gdzie ja z przymrużeniem oka biegam, tak dzisiaj wygrywa i dystansuje nawet kilku zawodników - z uznaniem mówi trener Motoru. - Jeżeli się uda i znajdą się finanse na niego, to ja widziałbym Grześka nawet już w najbliższym meczu w pierwszym składzie, bo to jest bardzo dobry zawodnik. On ma tylko 32 lata. Jemu trzeba dać szansę. Ja w niego wierzę. Jak uda mi się przekonać władze klubu, to spróbujemy Grześka reaktywować - dodaje.
Lublinianie nie skupiają się na poszukiwaniu wyłącznie doświadczonych zawodników. Sztab szkoleniowy bacznie przygląda się także najzdolniejszym z juniorów, którzy mogliby wzmocnić rywalizację wśród młodzieżowców. - Od poniedziałku czterech-pięciu juniorów przychodzi na treningi. Chcemy przyjrzeć się tym chłopakom z Lublina, a nie szukać młodzieży po całej Polsce. Być może w niedługiej przyszłości damy im zadebiutować - wyjaśnia Świerczewski.