Flota w środę straciła pierwszego gola w sezonie. Piłkarzem, któremu udało się zburzyć jej mur obronny, był w 34. minucie Adrian Napierała, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Grzegorza Fonfary. Przeważający od początku gospodarze otrzymali cios. Podnosili się po nim kilkadziesiąt minut.
- Mecz nam się nie ułożył. W pierwszej połowie graliśmy lepiej, stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych. Tymczasem GKS nastawił się na kontry, po jednej z nich wywalczyli korner i nieprzykryty Napierała skorzystał z okazji. Nadal zagrażaliśmy, nadal szukaliśmy gola, ale nic nie chciało wpaść. W szatni powiedzieliśmy sobie, że katowiczanie są do ogrania. Postanowiliśmy zaryzykować i wyjść odważnie - opowiadał Marek Niewiada.
Gonitwa lidera okazała się skuteczna. Przełomowe dla losów meczu okazały się 70. i 75. minuta, gdy do bramki katowiczan trafili Sebastian Olszar i Patryk Fryc. - Większa koncentracja, dodatkowe zaangażowanie i trochę szczęścia - wszystko to pozwoliło nam odrobić straty. Wyszliśmy na drugą połowę zdeterminowani, aby uniknąć porażki - wyliczył kapitan.
Konieczność odrabiania strat była dla Floty sprawdzianem, którego w tych rozgrywkach jeszcze nie zdawała. - Sztuką było się podnieść z niekorzystnego wyniku. Fakt, że rywal nie postawił bardzo trudnych warunków, ale miał szczęście, dzięki któremu długo nie stracił bramki. Jesteśmy liderem, który ma wygrywać z takimi drużynami jak GKS i dzięki determinacji zadanie zostało wykonane - cieszył się Niewiada.
Kibice, którzy w środę przybyli na stadion, nie powinni narzekać na poziom widowiska. Poprzednie domowe boje Floty z GKS-em Tychy oraz Okocimskim długimi okresami nużyły, ten ostatni wręcz przeciwnie. Zadbali o to głównie gospodarze.
- Progres w naszych działaniach ofensywnych był widoczny w ilości i jakości sytuacji podbramkowych. Po pierwsze było ich więcej, po drugie były klarowniejsze niż w poprzednich meczach. Powiedzmy sobie szczerze, że powinniśmy zdobyć bramki już przed przerwą... Zagraliśmy przeciw GKS-owi w ustawieniu z jednym defensywnym pomocnikiem. Postawiliśmy na siłę w ataku i to się opłaciło - potwierdził doświadczony gracz.
W niedzielę Flota zagra o piętnaste z rzędu zwycięstwo ze Stomilem. Przed tygodniem olsztynianie zostali rozbici przez wicelidera - Zawiszę 0:5. Na ile realna jest powtórka? - Trudno powiedzieć, w jakim stopniu ten wynik odzwierciedla siłę beniaminka. Mecz - meczowi nierówny, a Stomilowi ewidentnie przydarzył się gorszy dzień. Zawisza z silnym składem personalnym wykorzystał pięć okazji na gola, choć mógł nastrzelać jeszcze więcej - ocenił Niewiada. - Żyjemy z meczu na mecz i chcemy kontynuować naszą serię - dodał.