Po trzech wyjazdach z rzędu Górnik Zabrze zanotował trzeci z rzędu remis, na własnym stadionie dzieląc się punktami z Legią Warszawa (2:2). Pierwsze trafienie w barwach drużyny z Roosevelta zaliczył Przemysław Oziębała. - Początek spotkania nie ułożył się po naszej myśli. Na szczęście nie było już tak źle po końcowym gwizdku sędziego. Mieliśmy w tym meczu ochotę na trzy punkty i to chyba było widać - mówi napastnik zabrzańskiej drużyny.
Górnik w drugiej połowie długimi fragmentami dyktował warunki gry na boisku. Legia nastawiona na grę z kontry także szukała swoich szans, przez co mecz mógł się podobać. - Nasz cel na to spotkanie po utracie pierwszej bramki wcale się nie zmienił. Chcieliśmy ten mecz wygrać i z determinacją do samego końca dążyliśmy do tego, by zdobyć komplet punktów. Pewnie dopięlibyśmy swego, ale po drugiej bramce brakło już czasu na trzecie trafienie - przekonuje Oziębała.
Esencją niedzielnego pojedynku był ostatni kwadrans spotkania, w którym oba zespoły postawiły na otwarty futbol, w efekcie czego padły wtenczas aż trzy bramki. - Nie baliśmy się iść z Legią na wymianę ciosów, bo zwęszyliśmy swoją szansę. Ten mecz mógł podobać się kibicom, bo to my byliśmy zespołem, któremu bardziej zależało na tym, by to spotkanie wygrać - analizuje zawodnik Górnika.
Po końcowym gwizdku sędziego "Ozi" nie był do końca zadowolony z wkładu, jaki w wynik meczu miało jego trafienie. - Znacznie bardziej cieszyłbym się gdyby moje trafienie dało nam trzy punkty. Musimy jednak ten remis przyjąć z pokorą i szukać punktów w kolejnym meczu w Łodzi. Sezon jest jeszcze długi i jestem przekonany, że swoje jeszcze w tym sezonie strzelę - uśmiecha się były gracz Widzewa.
Dla Górnika niedzielny remis był trzecim z rzędu, co martwi napastnika zabrzańskiej drużyny. - Nasza gra jest niezła i zbieramy dużo ciepłych słów, ale dla nas najważniejsze są punkty, a my nie wygrywamy. Seryjne remisowanie nikomu nie służy i w kolejnych meczach będziemy robić wszystko, by już nie remisować, a wygrywać - wskazuje letni nabytek śląskiej drużyny.
Mecz w Zabrzu z perspektywy trybun śledził Waldemar Fornalik, selekcjoner reprezentacji Polski. - Każdy z zawodników marzy o tym, żeby grać w kadrze. Dla nas to na pewno dodatkowa motywacja, kiedy twoje spotkanie obserwuje selekcjoner. W obu zespołach gra kilku ciekawych chłopaków i trener Fornalik na pewno kilka nazwisk w swoim notesie zapisał - puentuje zawodnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.