Mandrysz: Starcie z Flotą było lekcją

Kilkanaście minut dzieliło tyszan od zachowania czystego konta w meczu z Flotą. - Popełniliśmy błąd w niespodziewanym momencie - mówił Piotr Mandrysz, który nie odczarował feralnego dla siebie terenu.

Defensywa GKS-u Tychy uprzykrzała gospodarzom budowanie akcji przez większą część meczu. Flota pozostawała bezradna i przed przerwą oraz na początku drugiej połowy stworzyła niewiele szans strzeleckich. Wyłączeni z gry zostali napastnicy, a prawie dwumetrowy Ivica Zunic neutralizował zagrożenie po stałych fragmentach. Aż do 73. minuty, gdy moment nieuwagi tyszan wykorzystał Bartosz Śpiączka.

- Szkoda, że przegraliśmy mecz układający się typowo na remis. Wiedzieliśmy, że stałe fragmenty są siłą rywala i tak ułożyliśmy jedenastkę, aby się temu przeciwstawić. Przydarzył się jednak błąd w niespodziewanym momencie, bo wydawało się, że kontrolujemy wydarzenia i jesteśmy blisko wyprowadzenia skutecznego kontrataku. Dwa albo trzy razy przedostaliśmy się pod pole karne, ale zabrakło w pełni precyzyjnego podania - zauważył trener Piotr Mandrysz.

Szkoleniowiec widział szansę na doprowadzenie do niespodzianki po powrocie z szatni. - Na początku drugiej części mieliśmy nawet więcej szans na wyprowadzenie skutecznego kontrataku niż przed przerwą. Nie odniosłem wrażenia, że wówczas zgaśliśmy. Flota zepchnęła nas do defensywy serią czterech albo pięciu rzutów rożnych i to spowodowało stratę bramki - wskazał.

Piotr Mandrysz po porażce z Flotą w 2010 roku pożegnał się z ławką trenerską Pogoni
Piotr Mandrysz po porażce z Flotą w 2010 roku pożegnał się z ławką trenerską Pogoni

Po golu tyszanie starali się przywrócić korzystny rezultat. Boisko opuścił wysoki Żunić i rutynowany Krzysztof Bizacki, w ich miejsce wbiegli Bartłomiej Babiarz oraz Mateusz Wawoczny. - Potrzebowałem kogoś szybszego niż Bizacki. Krzysiek ma duże doświadczenie i umiejętności, ale nie było w tym momencie czego bronić. Znam potencjał Wawocznego, który jest szybkim zawodnikiem i myślę, że gdyby dwukrotnie został lepiej uruchomiony, to moglibyśmy się pokusić o odrobienie strat - analizował Mandrysz i nawet nie próbował szukać usprawiedliwienia dla porażki w warunkach atmosferycznych.

- Temperatura w ostatnich dniach na Śląsku i sobotnia w Świnoujściu była znośna. Gorzej było przed tygodniem, gdy podejmowaliśmy Termalikę. Deszcz? Na pewno nam nie przeszkadzał. Ja zawsze lubiłem taką pogodę i podobnie powinno być u innych. Piłka na mokrej murawie szybciej chodzi, a widowisko staje się atrakcyjniejsze. Nie bez powodu przed meczami zrasza się boiska.

- Musimy przełknąć gorycz porażki. To starcie było dla nas lekcją. Mamy młodą drużynę, która kończyła z czterema młodzieżowcami, co zdarza się rzadko. Ci chłopcy z każdym spotkaniem będą grali coraz lepiej. Nie jechaliśmy tutaj po punkt, ale gdybyśmy go zdobyli, to byłby doceniony - zapewnił trener.

Źródło artykułu: