Mirko Slomka nie dał zbyt dużo czasu Arturowi Sobiechowi na pokazanie umiejętności we Wrocławiu. Szkoleniowiec Hannoveru 96 reprezentanta Polski na boisko wpuścił w 75. minucie. Wtedy wynik meczu Śląska z zespołem z Bundesligi był remisowy. Niemcy jednak walczyli do ostatniego gwizdka i ostatecznie udało im się strzelić dwa gole, a w całym meczu zwyciężyć 5:3. - W pierwszej połowie strzeliliśmy trzy bramki, ale później w nasze szeregi wkradło się rozluźnienie. Śląsk doprowadził do remisu, lecz pokazaliśmy wyższość i stąd kolejne bramki. Wynik na pewno cieszy, bo zrobiliśmy krok ku awansowi do fazy grupowej Ligi Europejskiej - powiedział Polak po meczu.
- Potrafiliśmy odpowiedzieć wrocławianom, a w sumie zdobyliśmy pięć bramek. Straciliśmy jednak trzy gole i z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Przed startem Bundesligi musimy być w pełni skoncentrowani - zaznaczył były zawodnik chorzowskiego Ruchu i Polonii Warszawa.
Sobiech nie był skłonny zbyt długo rozmawiać z polskimi dziennikarzami. Zdążył jednak zdiagnozować problemy w drużynie mistrzów Polski. - Jeżeli gra się każdy mecz w innym zestawieniu defensywy, to ta gra nie może wyglądać najlepiej. Tam potrzebne jest zgranie i stabilność - powiedział napastnik.
Reprezentant Polski nie ma wątpliwości, kto będzie faworytem w drugim spotkaniu. - W poprzednim sezonie przegraliśmy u siebie tylko jeden mecz, więc odpowiedź jest oczywista - podsumował piłkarz.