Leniwe niedzielne popołudnie w Warszawie. Trybuny przy Łazienkowskiej 3 świecące pustkami. Na boisku dwie drużyny poruszające się przez 45 minut w zwolnionym tempie. To nie scenariusz kiepskiego filmu o polskim futbolu, to katastrofalny Superpuchar. - Można powiedzieć, że dostosowaliśmy się do tego, jak wyglądała organizacja Superpucharu, do tego, jak było na trybunach: tempo na boisku było takie, jak wszystko dookoła - przyznał w rozmowie ze SportoweFakty.pl obrońca Legii, Jakub Rzeźniczak.
Taka sytuacja automatycznie powoduje pytania o zasadność rozgrywania takich pojedynków. - W takich warunkach to nie ma sensu - odparł "Rzeźnik". A w innych warunkach, na innym stadionie? - Nie wiem, czy przy takiej organizacji dałoby cokolwiek, gdyby stadion się zmienił. Gdyby na Stadion Narodowy przyszło 5 czy 10 tys. osób, to atmosfera byłaby podobna jak tutaj, przy 4 tysiącach widzów. Takie mecze trzeba planować z wyprzedzeniem i zrobić tak, żeby zachęcić kibiców do przyjazdu na nie.
Dopiero po przerwie zespoły zostały wyrwane z usypiającego marazmu: Legia, przegrywając 0:1, usiłowała odwrócić wynik spotkania. - W drugiej połowie obraz gry się nieco zmienił, było trochę sytuacji - szczególnie nasza bałkańska dwójka rozruszała przód. Myślę, że w przekroju całego meczu byliśmy drużyną lepszą od Śląska, który to stworzył sobie jedną sytuację i to był stały fragment gry. Oni czwarty mecz wygrali właśnie po takim fragmencie, kiedy to strzelają wtedy bramkę - ocenił nasz rozmówca.
Po raz kolejny Legia z piłkarskiego snu budziła się długo na murawie. Najwięcej sytuacji wojskowi mieli w końcówce spotkania. - Mecz zakończył się remisem, dopiero po rzutach karnych przegraliśmy. Natomiast szkoda tych sytuacji, bo było dużo okazji ku temu, aby zdobyć tę zwycięską bramkę. Nie podłamujemy się, chociaż żałujemy, że nie zdobyliśmy Superpucharu. Teraz skupiamy się na niedzielnym meczu z Koroną i na lidze, bo to jest najważniejsze - zapowiedział Rzeźniczak.
Inauguracyjny mecz T-Mobile Ekstraklasy z Koroną Kielce zostanie rozegrany w niedzielę, 19 sierpnia. Co do tej pory są w stanie poprawić legioniści w swojej grze, aby wyjść na upragnione zero z tyłu? - Będziemy się teraz przygotowywać do meczu z Koroną, chociaż w nieco okrojonym składzie, bo kilku zawodników wyjeżdża na zgrupowania kadr: czy to młodzieżowej, czy pierwszej. Myślę, że w spotkaniu ze Śląskiem była poprawa, bo zbyt wielu sytuacji rywale nie mieli i z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Trener też szuka takiego optymalnego rozwiązania, jakie będzie najlepsze dla drużyny i prędzej, czy później, ta obrona się wykrystalizuje - wyraził nadzieję defensor stołecznej ekipy.