Piłkarz kreowany był w mediach jako zachłanny na pieniądze, Józef Wojciechowski grzmiał, że Kokosiński woli być źle traktowany, niż zrezygnować z ogromnych pieniędzy. Piłkarz ma inną wersję. - Tak mówią ci, którzy mnie nie znają lub wierzą w wersję prezesa. Kiedy trener Bakero przesunął mnie do Młodej Ekstraklasy, pięć razy w tygodniu jeździłem do klubu i prosiłem, by mnie puścili na wypożyczenie. Prawie błagałem, by pozwolili mi odejść! Bez skutku. Powtarzano, że Polonia mnie nie puści, by nie przyznać się do transferowej pomyłki - wyjaśnia w rozmowie z Super Expressem.
- W czerwcu 2010 roku wymusiłem spotkanie z zarządem. Przedstawiłem swoją propozycję rozwiązania umowy i usłyszałem, że za rezygnację z dwuletniego kontraktu mogę otrzymać uścisk dłoni jednego z działaczy! Który z piłkarzy dziś biegających po polach w Markach oddałby zagwarantowane pieniądze w zamian za podanie ręki?! Zarabiałem najmniej z całej drużyny, a i tak nie chciano dojść ze mną do porozumienia - dodaje Kokosiński.
Źródło: Super Express