Czeka nas duża reorganizacja - rozmowa z Bogdanem Magnowskim, prezesem Lechii

Nowy prezes Lechii Gdańsk, Bogdan Magnowski w wywiadzie udzielonym portalowi Sportowefakty.pl poruszył kwestie kadrowe, sprawę nadania Lechii gdańskiego charakteru, czy podejścia do sponsorów.

Michał Gałęzewski: W środę poznaliśmy nazwisko nowego szkoleniowca Lechii Gdańsk. Jak wielu kandydatów było na to stanowisko?

Bogdan Magnowski: Nie będę mówił o nazwiskach, bo to byłoby nieeleganckie wobec trenerów, z którymi rozmawialiśmy. Mogę jedynie powiedzieć, że rozmawialiśmy wyłącznie z trenerami z doświadczeniem ekstraklasowym.

Po sezonie Lechia pożegnała się już z kilkoma zawodnikami. Czystki kadrowe się skończyły?

- Tak jak powiedział trener, czeka nas reorganizacja. Nie nazwałbym tego czystkami kadrowymi. Rozstaliśmy się z zawodnikami, którzy nie spełnili oczekiwań lub obniżyli loty. Za wiedzą trenera Kaczmarka przedłużyliśmy natomiast umowę z Krzysztofem Bąkiem, a wcześniej wykupiliśmy definitywnie Sebastiana Maderę. Co do reszty - kilku jeszcze zawodnikom kończą się umowy, ale najpierw od nas dowiedzą się, jakie jest stanowisko klubu w sprawie ich przyszłości. Będziemy chcieli wykrzesać drzemiący w zawodnikach potencjał i przeszeregować kadrę.

Z tego co mówił trener Kaczmarek, planujecie postawić na wychowanków…

- To jest nasz cel długofalowy i nadrzędny, ale będziemy go wdrażać stopniowo w kolejnych sezonach. Tak jak zdradziliśmy na konferencji, przyglądaliśmy się między innymi Feyenoordowi, który ostatnio został wicemistrzem Holandii i ma w składzie ośmiu wychowanków. Trzy lata temu łapali tyły, ale pokazali, że warto postawić na wychowanków, którzy przy umiejętnym wprowadzaniu do zespołu potrafią wiele dać. Nasz nowy trener wskazał duży niewykorzystany potencjał u kilku zawodników grup młodzieżowych Lechii. Chcemy wprowadzać do składu naszych wychowanków i w przyszłości budować na nich kręgosłup zespołu. Naszym celem jest dołączanie do składu około dwóch wychowanków rocznie, tak aby za trzy lata mieć gdański szkielet. Jak będą braki na jakieś pozycje, to będziemy się oczywiście zasilali z zewnątrz. Tak jak podkreślałem, Gdańsk i Lechia to jedno, więc musi to być gdański zespół, ale zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że we współczesnej piłce gra samymi wychowankami na poziomie ekstraklasy byłaby bardzo trudna.

Kibice często najpierw mówią o wychowankach, a jak już się na nich stawia, to twierdzą, że klub się nie wzmocnił i stawia na młodych zawodników z powodu oszczędności…

- To jest nieporozumienie. Mamy inne spojrzenie na klub. Budżet na ten sezon będzie na zbliżonym poziomie do tego, jaki był w zeszłym roku. To, do czego dążymy, to racjonalność wydatkowania pieniędzy. Cieszę się z tego, że trener rozumie sytuację. Ustaliliśmy, iż postaramy się wygospodarować środki na trzech, czterech nowych zawodników.

Jak wygląda sprawa Traore?

- Złożyliśmy mu odpowiednią ofertę, ale menedżer zawodnika postanowił czekać z odpowiedzią do powrotu Razacka ze zgrupowania reprezentacji pod koniec czerwca i wówczas powinniśmy wiedzieć więcej, czy u nas zostanie, czy odejdzie.

Jak wygląda na tą chwilę sprawa ośrodka treningowego w Bystrej? Jest to wciąż aktualne?

- Tak. Czekamy na decyzje administracyjne, od których zależy rozpoczęcie procesu inwestycyjnego.

Pamiętam, że gdy Andrzej Kuchar przejmował Lechię, to mówił, że sezon 2012/13 będzie sezonem szczytowym dla gdańskiego klubu. Czas jednak zweryfikował plany…

- Tak w życiu czasem bywa i jest to wypadkowa wielu czynników. Zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz klubu. To, czego teraz potrzebujemy, to spokojna praca. Jako zarząd chcemy się odciąć od pewnych spraw, bo musimy skupić się na klubie, a nie na tym, jakie są stosunki między właścicielami. Mam informację od pana Andrzeja Kuchara z zeszłego tygodnia, że chce kontynuować swój udział w Lechii.

Ważna jest też kwestia sponsorów. Mówi się o długach klubu, a poza dużymi sponsorami, jak Grupa Lotos, czy Energa, mniejsi darczyńcy są widoczni w bardzo małym zakresie. Chcecie bazować na kilku filarach, czy na wsparciu całego środowiska pomorskiego?

- Żeby była jasność - Lechia nie ma żadnych długów. I to jest efekt zrównoważonego zarządzania spółką. Nie żyjemy na kredyt. Czym innym są pożyczki udzielane przez właściciela i jest to praktykowane w większości klubów. Natomiast wsparcie tych największych firm jest niezwykle ważne i cenne dla nas. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie w kolejnych latach kontynuowana. Z pewnością jednak będziemy też pracowali nad dywersyfikacją przychodów. Będziemy szukali innych źródeł - zarówno większych, jak i mniejszych sponsorów. Zależy nam jednak na utrzymaniu dotychczasowych głównych sponsorów.

Przykłady można czerpać z innych dyscyplin i z innych klubów. Wiele klubów ma kilkudziesięciu sponsorów i dla każdego jest miejsce…

- Oczywiście, ale trzeba tu zachować odpowiednie proporcje. Nowa piramida sponsorska wprowadzi taki system, w którym nawet jeśli ktoś daje na klub kilkadziesiąt tysięcy złotych, to też jest widoczny, choć wiadomo, że nie w takim stopniu jak ten, który daje kilkaset tysięcy czy kilka milionów. Chodzi tu o elementy stadionowe i około stadionowe, czy wykorzystanie do promocji wizerunków zawodników.

W jaki sposób planujecie przyciągnąć kibiców na stadion? 20-25 tysięcy osób na stadionie powinno być stałą bazą, do której na atrakcyjniejsze mecze dołączają kolejni.

- Wynik sportowy jest tu na pierwszym miejscu. Lechia ma wiernych kibiców i w poprzednim sezonie - mimo nie najlepszych wyników - mieliśmy średnią frekwencję na poziomie ok. 16 tys. osób, co dało drugi wynik w lidze. Oczywiście mieliśmy tu do czynienia też z efektem nowości stadionu, mimo to chcemy, aby było lepiej, ale to też jest praca na lata. Dlatego musimy zbudować w ciągu kliku kolejnych sezonów silniejszą drużynę.

Paradoksalnie Euro 2012 zaszkodziło w tym momencie klubom z miast gospodarzy, gdyż lokalne firmy, nie mówiąc już o mieście, często wybierają wsparcie międzynarodowej imprezy. Liczycie na to, że po mistrzostwach, gdy euro szał spadnie, zacznie się Lechia szał?

- Chciałbym to wykorzystać dla dobra klubu, mamy świadomość, że to dobry moment. Chcemy przecież, aby piłka nożna była na fali. Jeśli polska drużyna osiągnie dobry wynik na mistrzostwach - czego jej bardzo życzę - to byłoby fantastyczne i myślę, że przełożyłoby się to również na rzeczywistość ligową. Tak jak to się stało chociażby w siatkówce.

Źródło artykułu: