- Przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty, ale udało nam się zdobyć tylko jeden. Widzew to trudny teren. Wiadomo, że mecze z łodzianami mają swoją historię i dlatego każdy dał z siebie wszystko. Taki wynik nas satysfakcjonuje - powiedział tuż po końcowym gwizdku podopieczny trenera Macieja Skorży, Michał Kucharczyk.
Występ zdobywcy bramki w sobotnim spotkaniu przeciwko Widzewowi był jednak zagrożony. W ostatnim meczu w ramach Pucharu Polski z Arką Gdynia, Kucharczyk ucierpiał w starciu z Omarem Jarunem. Legionista zderzył się z przeciwnikiem głową i doznał wstrząśnienia mózgu. Pomocnik wojskowych szybko jednak powrócił do zdrowia i pojawił się w wyjściowej jedenastce swojego zespołu w sobotnim meczu. - Do ostatnich minut mój występ stał pod znakiem zapytania, jednak zdecydowałem się zagrać, bo każdy chciałby wystąpić w takim spotkaniu. Cieszę się z tego, że zdrowie mi dopisało i przez to mogłem wybiec dzisiaj na boisko - wyjaśnił Kucharczyk.
Decyzja o wpisaniu pomocnika do pierwszego składu w protokole meczowym okazała się trafna. Pomocnik Legii odpłacił się bramką w 22. minucie po sprytnym podaniu Jakub Wawrzyniaka. - Najpierw udało mi się przyjąć piłkę, która została wybita z pola karnego Widzewa. Chciałem na początku zagrać futbolówkę prosto do Kuby Wawrzyniaka, ale wyszło na to, że to on mi podał, jak wbiegałem w szesnastkę. Nie pozostało mi nic innego jak trafić do siatki. Cieszę się, że udało mi się strzelić bramkę w kolejnym meczu ligowym - opisał sytuację ze swojej perspektywy podopieczny trenera Skorży.
Mimo kilku szans na kolejne gole w pierwszej połowie, legioniści nie potrafili pokonać już więcej razy Macieja Mielcarza. Dodatkowo, w drugiej odsłonie goście oddali inicjatywę Widzewowi, który stworzył sobie kilka okazji, aby przechylić szalę na swoją korzyść. - Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Nie brakuje nam sił w każdym meczu. Jak patrzymy na wyniki, to przegrywamy rzadziej niż inni. Trudno mi ocenić, dlaczego w drugiej połowie nasza gra wyglądała gorzej - zakończył pomocnik Legii.