Dawid Nowak: Mimo niskiego miejsca, nasz potencjał jest duży, a kadra szeroka

W spotkaniu z Lechem Dawid Nowak zdobył dopiero drugiego gola w sezonie, ale było to trafienie bezcenne. Dzięki niemu bełchatowianie wywieźli ze stolicy Wielkopolski komplet punktów.

- Przyjeżdżając do Poznania, każdy zespół ma obawy, lecz jednocześnie wychodzi na boisko niesamowicie zmotywowany. Nie byliśmy faworytem tej potyczki, o czym najlepiej świadczy tabela. Wiedzieliśmy jednak, że GKS nie przegrał na tym stadionie od kilkunastu lat. Okazało się, że statystyka znalazła zastosowanie raz jeszcze - powiedział Dawid Nowak.

Jaka była taktyka ekipy Kamila Kieresia? - Nastawialiśmy się przede wszystkim na to, żeby nie przegrać. Solidnie zabezpieczyliśmy tyły, a szansy na gola szukaliśmy w kontrach. Jedna z nich ułożyła się dla nas znakomicie. Dostałem prostopadłe podanie od Tomasza Wróbla, balansem ciała zmyliłem Marcina Kamińskiego, a potem już skierowałem piłkę do siatki - zanalizował napastnik PGE GKS.

Ciekawsza w tym meczu była pierwsza połowa. Powód? Właśnie w tym fragmencie goście grali odważniej. - Przed przerwą rywalizacja była wyrównana, później momentami byliśmy spychani do defensywy. Pozytywny impuls dał gospodarzom Semir Stilić, dzięki niemu lechici przeszli do bardziej zdecydowanych ataków. Na szczęście Artiom Rudnev i Vojo Ubiparip nie wykorzystali dogodnych okazji, zaś my byliśmy skuteczniejsi - stwierdził Nowak.

W rundzie jesiennej na stadionie w Bełchatowie Kolejorz zwyciężył 3:0, mimo że pojedynek również był dość wyrównany. - Doskonale pamiętam przebieg tego spotkania. Wtedy pierwsza część należała do nas, stworzyliśmy kilka świetnych sytuacji, lecz nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Natomiast po zmianie stron lechici otworzyli wynik, a nasza gra zupełnie się posypała. W efekcie wysoko polegliśmy - oznajmił Nowak.

Obserwując piątkową potyczkę, można było odnieść wrażenie, że więcej atutów ofensywnych mieli broniący się przed spadkiem bełchatowianie. Na skrzydłach brylowali Kamil Kosowski i Tomasz Wróbel, zaś w ataku poznańskich obrońców nękali Marcin Żewłakow i właśnie Nowak. Tymczasem w ekipie Jose Marii Bakero zagrożenie stwarzali tylko Aleksandar Tonev i Artiom Rudnev. - Wynika to z faktu, że mamy naprawdę dobry skład. Zresztą cała kadra jest szeroka. Oprócz tych, którzy grają, na ławce mamy jeszcze braci Maków. Pole manewru jest bardzo duże. Co do Lecha, to grało mu się ciężko, ale np. Rudnev zasłużył na ogromne pochwały. To napastnik światowej klasy. Potrafi przyjąć piłkę, umiejętnie się zastawić i oddać efektowny strzał - zakończył Nowak.

Komentarze (6)
avatar
Amadeusz
21.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moga grac nawet jak mistrzowie swiata, ale ten klub nie powinien grac w T-Mobile Ekstraklasie! Po co to komu, tylko zabiera miejsce klubom z kibicami! GKS do 1 ligi!!! 
avatar
Szymek
21.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
GRALI LEPIEJ NIŻ LECH, tzn mecz ogólnie kopanina z tego co widziałem, ale w tych fragmentach, wktórych obu zespołom udawało się imitować grę w piłkę to lepiej to gieksie wychodziło. a noak jak Czytaj całość