Czy w Lechii zostanie zażegnany kryzys?

Jeszcze po rundzie jesiennej kibice Lechii Gdańsk mogli żyć pełnią nadziei, że w trakcie realizacji jest projekt pod tytułem Wielka Lechia. Ostatnie działania w gdańskim klubie sprawiają jednak, że nad morzem jest coraz mniej optymizmu.

W tym artykule dowiesz się o:

Lechia Gdańsk po rokrocznych awansach, które doprowadziły ją do najwyższej klasy rozgrywkowej uchodziła za dynamicznie rozwijający się klub i walka o europejskie puchary w mniemaniu wielu ekspertów była tylko i wyłącznie kwestią czasu. Klub podpisał lukratywną umowę sponsorską z Grupą Lotos, piłkarzy biało-zielonych ubiera firma Adidas, na początku sezonu kibice Lechii zdecydowanie najliczniej w T-Mobile Ekstraklasie odwiedzali gdańską perłę bursztynu, czyli PGE Arenę Gdańsk. Mimo to w klubowej kasie już nawet nie świeci pustkami, ale lada chwila może coraz śmielej pukać komornik. Loże biznesowe, na które tak mocno w Gdańsku liczono też świecą pustkami. Nie ma więc perspektyw na solidne wzmocnienia w przerwie zimowej.

Ostatnie informacje wokół gdańskiego klubu nie napawają optymizmem. Po beznadziejnej rundzie jesiennej, kiedy to z zespołem pożegnało się dwóch trenerów, wydawało się, że jedynym sensownym rozwiązaniem może być głębokie przefiltrowanie portfeli i znaczne wzmocnienia wielu newralgicznych pozycji. Pierwsze informacje po przegranym meczu z Jagiellonią Białystok wzbudziły pozytywne emocje i nadzieje wśród kibiców z Gdańska. Do klubu miało dołączyć 3-4 zawodników, którzy z marszu trafią do wyjściowej jedenastki. W miarę szybko pojawiły się informacje o testowanych piłkarzach (chociaż kierunek estoński i gruziński nie przyciągnie raczej tysięcy kibiców na PGE Arenę Gdańsk, to lepsze to niż nic), ale okazuje się powoli, że... i ich może nie udać się ściągnąć.

Do tego prezes Maciej Turnowiecki poinformował, że klub wydał już pieniądze na tegoroczne transfery (przypomnijmy – przed rundą jesienną doszli Mateusz Machaj grający ostatnio w trzecioligowym Chrobrym Głogów, Michał Buchalik który jeszcze nie zadebiutował w meczu ligowym oraz darmowi napastnicy Fred Benson i Josip Tadić, którzy strzelili łącznie jedną bramkę w lidze) i będzie chciał pozyskać zawodników, którzy będą dostępni za darmo. Teraz dziurę budżetową ma załatać sprzedaż gwiazdy klubu, Abdou Razacka Traore, a skauci zagranicznych klubów dostrzegli Wojciecha Pawłowskiego i Rafała Janickiego. Bez tej trójki widmo spadku z ligi byłoby coraz bardziej realne. Jaki więc budżet transferowy miał mieć zespół, który miał zapełnić mieszczącą ponad 40 tysięcy arenę Euro 2012?

W ostatnich dniach pojawiła się informacja, że Alexander Guruli nie podpisze kontraktu z Lechią, bo chociaż przeszedł testy, gdańszczanie nie dogadali się z menadżerem Gruzina. Estończyk Enar Jaager, który jest podstawowym obrońcą swojej reprezentacji (Estonia doszła do baraży do zbliżających się Mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie), a ostatnio grał w norweskiej Ekstraklasie, został zaproszony na kolejne testy. Jeśli zawodnik z takim CV zgodzi się po kilkudniowych treningach w Gdańsku oraz badaniach medycznych przyjechać jeszcze na zgrupowanie do Niechorza nie będąc pewnym, czy Lechia spełni choćby wymagania jego menadżera, będzie to z pewnością spory sukces gdańskich działaczy. Dojść ma co prawda uchodzący za utalentowanego ofensywny zawodnik Patryk Tuszyński, jednak nie można oczekiwać od niego tego, że z marszu stanie się objawieniem T-Mobile Ekstraklasy. Bramki zdobywane wcześniej w MKS-ie Kluczbork gwarancją tego z pewnością nie są.

Do tego jak ostatnio podawały media, gdański klub ma zaległości na ponad 10 milionów złotych! Gołym okiem widać, że Lechia potrzebuje jakiegoś wstrząsu, aby grać na miarę oczekiwań licznych kibiców na Pomorzu, którzy chcą dla niej jak najlepiej. Pozostaje pytanie, czy nie byłoby dobre odsprzedanie klubu choćby bytowskiej firmie Drutex, która szeroką ławą stara się promować wszystko, za co się zabiera i dodatkowo prężnie się rozwija. Może trzeba byłoby zatrudnić do zarządu ekspertów mających w swoim CV sukcesy biznesowe, mogących dać przysłowiowego kopa Lechii Gdańsk. Nie można zarzucać obecnej ekipie chęci działania na szkodę spółki, jednak może po prostu wyczerpały się możliwości poszczególnych osób, o czym świadczą wyniki finansowe.

Jedno jest pewne - kibiców biało-zielonych czeka stresujący okres transferowy, a następnie być może często dołująca runda wiosenna. Najbliższe miesiące pokażą, w jakim kierunku pójdzie Lechia. Czy pogrąży się jeszcze bardziej? Czy może jednak w klubie stanie się coś, co pozwoli rokować, że w przyszłym sezonie gdańszczanie będą aspirować do walki o puchary? Najbliższe miesiące powinny dać odpowiedzi na nurtujące kibiców tego klubu pytania.

Źródło artykułu: