Trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk wrócił niedawno z Brukseli, gdzie przyglądał się jak wygląda praca w klubie Anderlecht i miał możliwość porozmawiania z obrońcą tej drużyny Marcinem Wasilewskim. Z kolei piłkarze jego drużyny udali się w większości za granicę na wakacje po wyczerpującej rundzie jesiennej. I to by było na tyle jeśli chodzi o zagraniczne wojaże bielszczan. Okres przygotowawczy Górale spędzą wyłącznie w kraju.
Kasperczyk nie jest zwolennikiem obozów zagranicznych dla swojej drużyny. Choć jeszcze niedawno słychać było z klubu głosy mówiące, iż zespół wybierze się przynajmniej na jeden taki obóz, mianowicie do Turcji, teraz sprawa jest już przesądzona - bielszczanie zostają w Polsce. Między 27 stycznia a 4 lutego mają zaplanowany obóz w Grodzisku Wielkopolskim, a wcześniej w dniach 9-14 stycznia w Gutowie Małym, gdzie mieli okazję trenować już w tym roku.
Choć większość zespołów wybiera zagraniczne kierunki, trener Kasperczyk jest konsekwentny. On woli dobrze zorganizowane polskie placówki, a ewentualnie sparingpartnerów z zagranicy, najlepiej Czechów i Słowaków. - Założeniem pozostania w kraju są odpowiednie warunki do pracy. Ośrodki w Grodzisku Wielkopolskim czy Wronkach spełniają takie kryteria w pełnym zakresie - przekonuje szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy.
Kasperczyk wylicza powody, dla których nie zdecydował się wyjechać z zespołem za granicę. - Unikniemy dzięki temu zmian klimatycznych. Rok temu przygotowaliśmy się do rundy wiosennej w polskich warunkach, natomiast kilka pierwszoligowych zespołów wyjechało do ciepłych krajów. I przełożenie w rozgrywkach było tak naprawdę żadne. Uważam, że biorąc pod uwagę fakt, że nie mamy sprawdzonych zagranicą ośrodków, nie możemy sobie pozwolić w kontekście walki o utrzymanie, by zdać się na przypadek. Rozgrywki wznawiane są jeszcze zimą i nie będzie różnicy między warunkami treningowymi a meczowymi - dodaje szkoleniowiec na łamach oficjalnej strony klubu ts.podbeskidzie.pl.