W ostatnich latach stadion przy Słonecznej zyskał miano twierdzy. Większość zespołów, która przyjeżdżała do Białegostoku, wracała ze stolicy Podlasia na tarczy. Ogromnym sukcesem dla przyjezdnych był remis. Obecnie piłkarze Jagiellonii przed własną publicznością są chłopcami do bicia. Przed dwoma tygodniami Jagę na jej terenie pokonał Śląsk Wrocław (2:0), a w ten weekend pełną pulę do Bielska-Białej przywiozło Podbeskidzie.
- Gratuluję drużynie z Bielska-Białej wygranej, do niedawna na ciężkim terenie. Obecnie ten teren nie okazuje się już trudny, bo przegraliśmy drugi mecz z rzędu, tracąc znów dwie bramki, a nie zdobywając żadnej. Polegliśmy zasłużenie, będąc słabszym zespołem. Popełniliśmy dużo prostych błędów przy stratach bramek, ale też w momentach, gdy mogliśmy te bramki zdobywać - powiedział Czesław Michniewicz.
Piłkarze Jagi w sobotę człapali po boisku. Nie widać w ich postawie było zaangażowania. Czy zespół ma już dość rundy jesiennej? - Zamiary były, ale podania grzęzły na przeciwniku, który doskonale je czytał lub też były one bardzo niedokładne. W przeciwieństwie do trenera gości, nie tęsknię za rundą jesienną. Zostało nam jeszcze jedno spotkanie do rozegrania w Gdańsku i musimy się do niego jak najlepiej przygotować. Czasu mamy niewiele, a problemów dużo - zauważył trener Jagiellonii.
Jak szkoleniowiec żółto-czerwonych ocenia postawę drużyny, odkąd przejął ją po trenerze Michale Probierzu? - Na pewno była to niezbyt dobra runda w naszym wykonaniu, bo oczekiwania były zupełnie inne, jednak życie bardzo szybko je zweryfikowało. Proza życia jest taka, ze dzisiaj mamy tylko dziewiętnaście punktów i czternaście kolejek do końca. Czeka nas więc bardzo trudna wiosna, ale zanim do tego dojdzie, chcemy dobrze zagrać w Gdańsku. A ostatnio nam się to nie udaje - zakończył Michniewicz.
Trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk po wygranej w Białymstoku promieniał z radości i pochwalił swoją drużynę. - Gratuluję zawodnikom postawy godnej gracza ekstraklasowego. Każdy mecz nas czegoś uczy. Sportowa złość, która towarzyszyła nam przez ten tydzień, po przegranym meczu z Polonią, była w sobotę widoczna. Cieszę się, że znalazło to odzwierciedlenie w konsekwencji taktycznej, zdrowiu i sercu, jakie zawodnicy zostawili na boisku. Obawialiśmy się trochę, czy po rekordowo długiej podróży nie przełoży się ona negatywnie na dyspozycję zawodników, ale zupełnie nie było tego widać. Mobilizacji również nam nie zabrakło. Wyglądamy coraz lepiej i należy tylko żałować, że ta runda się już niedługo kończy - podsumował szkoleniowiec Podbeskidzia.