Mecz Warta - Piast w "ogródku"

W 5. kolejce Warta ma podejmować Piasta Gliwice i wszystko wskazuje na to, że spotkanie odbędzie się w "ogródku". Do zamiany gospodarza nie dojdzie, wykluczona jest także gra na Stadionie Miejskim.

- Udało nam się porozumieć z Polonią Bytom i w 2. kolejce nie będziemy mieć problemu. Z Piastem jednak będziemy musieli zagrać w "ogródku". Czeka nas trochę przygotowań organizacyjnych. Ze względu na ograniczoną pojemność obiektu, wstęp na spotkanie z zespołem z Gliwic nie będzie możliwy na podstawie karnetu. Uruchomimy osobną dystrybucję biletów. Postaramy się oczywiście zapewnić jak najwięcej miejsc dla kibiców. Na konkrety jeszcze za wcześnie, bo wszystko jest na etapie przygotowań - poinformowała portal SportoweFakty.pl prezes zielonych, Izabella Łukomska-Pyżalska.

Dlaczego potyczka nie została przeniesiona do Gliwic? Powód jest prozaiczny. W sierpniu Piast nie będzie jeszcze grał na nowym stadionie, lecz w Wodzisławiu Śląskim. W związku z tym chciał, by to Warta pokryła koszty organizacji. Na to zgody w Poznaniu nie ma.

- Na chwilę obecną nie jestem w stanie powiedzieć ile osób będzie mogło wejść na mecz z Piastem. Nie znam też kosztów przystosowania "ogródka" do wymogów licencyjnych. Wiadomo tylko, że sprzedaż biletów na to spotkanie rozpocznie się około 10 sierpnia - dodała sterniczka Warty.

Spotkanie z Piastem to niejedyny problem zielonych. Stadion Miejski będzie zamknięty również po 10 maja przyszłego roku (w związku z EURO 2012). Tymczasem później Warta ma zaplanowane w terminarzu mecze z Bogdanką Łęczna i Zawiszą Bydgoszcz. - Jak tylko uporam się ze spotkaniami jesiennymi, to zajmę się także pojedynkami z Bogdanką i Zawiszą. W grę wchodzą dwa rozwiązania: zamiana gospodarzy albo gra w "ogródku" - stwierdziła Łukomska-Pyżalska.

Starcie z beniaminkiem z Bydgoszczy odbędzie się w 33. kolejce i jego obligatoryjny termin to trzeci weekend maja. W tym przypadku Warta nie będzie mogła zatem wnioskować o rozegranie meczu wcześniej - jeszcze przed zamknięciem Stadionu Miejskiego.

Prezes I-ligowca uważa, że korekt w terminarzu powinno być jak najmniej. - Chciałabym, by piłkarze mieli pełny obraz sytuacji, żeby w spokoju przygotowywać się do spotkań. Ciągłe zmiany terminów nie są korzystne, bo często kończy się to grą co trzy dni. Tego, ze względów czysto sportowych, chcemy unikać - oznajmiła Łukomska-Pyżalska.

Źródło artykułu: