Nie 3, jak początkowo donosiły niemieckie media, a minimum 6 tygodni dodatkowej przerwy czeka Artura Sobiecha. Taką diagnozę postawili lekarze ze specjalistycznej kliniki w Augsburgu. Okazuje się, że 21-latek na premierowy występ w Niemczech będzie musiał poczekać do września, choć tuż po transferze (30 czerwca) zarówno działacze Hannoveru, jak i menedżer napastnika podkreślali, że Sobiech na 100 procent będzie gotowy do gry 6 sierpnia, gdy Bundesliga zainauguruje rozgrywki.
Kto w tej sytuacji zawinił? Czy były piłkarz Polonii Warszawa wznowił treningi zbyt szybko? - Mamy bardzo ambitne cele. Czasem wczesne wprowadzenie zawodnika idzie dobrze, a czasem źle - tłumaczy się Joerg Schmadtke. Czy dyrektor sportowy H96 już żałuje wydania miliona euro na kontuzjowanego Polaka? - Wiedzieliśmy o jego kłopotach z kolanem. Teraz sytuacja z pewnością nie należy do idealnych. Najlepiej byłoby, gdyby wszyscy mogli grać... - przyznaje wymijająco. A co o przedłużającej się pauzie (ostatni występ zaliczył 14 maja) sądzi Sobiech? - Jestem oczywiście bardzo rozczarowany. Ale dzięki temu mam przynajmniej jasność co do mojej przyszłości - ocenia.
- Jest teraz całkowicie wyłączony z treningów, żeby w spokoju mógł wracać do pełni sił - oznajmił Schmadtke. Polscy kibice mogą mieć nadzieję, że pochodzący z Rudy Śląskiej zawodnik nie powtórzy historii Sebastiana Boenischa. We wrześniu 2010 roku lekarze Werderu Brema ogłosili, że z powodu kłopotów z kolanem lewy obrońca nie będzie grał przez pół roku. 24-latek jednak dopiero po ponad 9 miesiącach do tego czasu zaczął się poruszać bez pomocy kul i wydaje się nierealne, by wrócił na boisko przed styczniem 2012 roku.