Zmiana terminarza ekstraklasy?

Na niespełna trzy tygodnie przed rozpoczęciem nowego sezonu w dalszym ciągu nie znamy składu drużyn, które walczyć będą w ekstraklasie. Pozostało kilka niewiadomych, ale tylko część z nich wyjaśni się w ciągu najbliższych kilku dni. Gra Polonii Warszawa w miejsce Groclinu Grodzisk jest już niemal pewna (kluby mają czas na podpisanie umowy najpóźniej do 11 lipca). Ale co z pozostałymi drużynami?

W tym artykule dowiesz się o:

Korona Kielce odwołała się do decyzji Wydziału Dyscypliny PZPN, który karnie zdegradował klub do pierwszej ligi. Niepewna jest sytuacja Jagiellonii Białystok. Nie wiadomo czy PZPN zdąży podjąć decyzję dotyczącą korupcji w tym klubie przed inauguracją nowego sezonu. Być może będziemy mieli powtórkę z minionych rozgrywek, gdy Zagłębie Sosnowiec od początku wiedziało, że gra o uniknięcie spadku do... nowej drugiej ligi.

Gry w ekstraklasie wciąż nie może być pewna Arka Gdynia (musi czekać do momentu aż Korona Kielce wyczerpie wszystkie możliwości odwołania się od decyzji WD PZPN).

Ekstraklasa SA kilka dni temu oficjalnie podała terminarz spotkań na nowy sezon. Okazuje się jednak, że w najbliższym czasie może dojść do poważnych retuszów w zestawie spotkań. Działacze słusznie uważają, że po znaczącej zmianie składu ligi (powrót Polonii Bytom, możliwość gry w ekstraklasie Polonii Warszawa) trzeba zmienić przynajmniej gospodarza danego meczu, a najlepiej cały terminarz.

Dodajmy, że terminarza spotkań pierwszej ligi (ma go ogłosić PZPN) w dalszym ciągu nie poznaliśmy.

Komentarz: Jan Tomaszewski na łamach Sportowych Faktów stwierdził, że w PZPN panuje "burdel". Patrząc na to co się wyczynia w piłkarskim związku trudno nie przyznać kontrowersyjnemu byłemu świetnemu bramkarzowi racji. W PZPN za nic mają kluby, kibiców, piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że działacze związkowi pogubili się w swoich czynach i czując walący się pod nogami grunt (czytaj: wrześniowe wybory) całą swoją uwagę skupiają na zdobywaniu poparcia w okręgach, niż na sprawnym zarządzaniu polską piłką. Chyba nigdzie na świecie na kilkanaście dni przed inauguracją sezonu nie jest znany skład klubów występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Działacze PZPN nie chcą zauważyć, że czasy PRL już dawno minęły i wszędzie wchodzi nowoczesność. Wszędzie, ale nie do związku. Nic nie wskazuje na to, że we wrześniu coś się w polskim futbolu zmieni. Wszak Michał Listkiewicz stwierdził kilka dni temu, że ponownie zamierza kandydować na stanowisko prezesa związku. Za nic ma to, że w maju kilka razy publicznie twierdził, że ubiegać się o to stanowisko nie zamierza. A jeśli nie Listkiewicz to... Grzegorz Lato, czyli "z deszczu pod rynnę". I tak właśnie działa związek towarzystwa wzajemnej adoracji, który wszystkich w Polsce ma za nic. Oczywiście w PZPN są również osoby jak najbardziej nadające się do pracy w piłkarskiej centrali, ale jest ich niestety niewielu.

Komentarze (0)