27-letni Melikson trafił do Wisły w zimowym oknie transferowym. Jak się okazało, matka piłkarza jest Polką, która w wieku kilku lat wyemigrowała z rodzicami do Izraela. Sam zawodnik przed rokiem wystąpił z wnioskiem o polskie obywatelstwo, które uzyskał kilka tygodni temu. Ma na koncie debiut w dorosłej reprezentacji Izraela, ale w myśl aktualnych przepisów FIFA, mógłby w tym momencie zacząć reprezentować ojczyznę matki, więc zainteresował się nim Franciszek Smuda.
- W mojej opinii nie ma żadnego zamieszania. Nie został powołany ani do polskiej, ani do izraelskiej reprezentacji, więc w tym momencie nie ma o czym rozmawiać - mówi Maaskant. - Rozmawiałem o tym z Maorem i powiedział mi, że w tej chwili koncentruje się na grze w Wiśle. Powiedział też, że jest gotów podjąć decyzję, jeśli tylko któryś z selekcjonerów zgłosi się do niego. Na razie to nie ma miało miejsca, przynajmniej oficjalnie - dodaje opiekun Wisły.
Maaskant zdradził, że nie jest zwolennikiem naturalizacji obcokrajowców w kontekście gry wzmocnienia drużyn narodowych: - Myślę, że to nie jest dobry kierunek, by piłkarze nie mający obywatelstwa danego kraju, grali w jego reprezentacji. W takim wypadku Katar, Rosja lub inny bogaty kraj będzie miał najmocniejszą reprezentację, bo kupi sobie najlepszych graczy.
- W innych sportach już tak się dzieje. Mogę na przykład powiedzieć, że w holenderskiej reprezentacji tenisa stołowego gra sześć Chinek, które nie potrafią mówić po holendersku. Drużyny narodowe powinny pozostać narodowymi. Chociaż w przypadku Maora jest trochę inaczej - jego matka jest Polką i dlatego taki pomysł - podkreśla Maaskant i puentuje: - Jestem pewien, że Maor dodał jakości do polskiej piłki. Można to było zobaczyć w pierwszych jego meczach, a moim zdaniem on może grać jeszcze lepiej.
Melikson wystąpił w pięciu oficjalnych spotkaniach Wisły, w których strzelił jedną bramkę i zanotował jedną asystę. Po trzech rozegranych wiosennych kolejkach ligowych dwukrotnie znalazł się zestawieniu najlepszych graczy weekendu według SportoweFakty.pl