Kłopoty 24-letniego piłkarza z kością piszczelową zaczęły się po spotkaniu ligowym 18 listopada 2006 roku. Od tamtej pory wychowanek Motoru Lublin zmuszony był leczyć kontuzjowaną nogę. Teraz, jak sam mówi wszystko jest już w porządku.- Przeszedłem testy medyczne, które wykazały, że jest w porządku - opowiada.
Być może Szałachowski wykurowałby się szybciej, jednak leczenie w Polsce nie przynosiło spodziewanych efektów. Wtedy pomocnik stołecznej ekipy zdecydował się na kurację u austriackiego lekarza Christiana Schenka. - Zapewnił mnie, że wrócę na boisko. Zresztą, w moim wieku nie ma takiej kontuzji, po której by się to nie udało. To nie był bardzo poważny uraz. Potrzeba było czasu. Już trzy razy rozmawialiśmy, że jestem zdrowy. Mam nadzieję, że teraz już po raz ostatni. Teraz jestem szczęśliwym człowiekiem. W końcu mogę trenować - kończy piłkarz.
Sebastian Szałachowski jest wychowankiem Motoru Lublin. W ekstraklasie, mierzący 174 cm pomocnik zadebiutował w 2004 roku w barwach Górnika Łęczna. Rok później trafił do warszawskiej Legii, w której, do momentu kontuzji był podstawowym zawodnikiem. W sumie, w ekstraklasie wystąpił w 81 spotkaniach. Zdobył 20 bramek.