Marcin Wasilewski: To było coś pięknego

- Pierwszy trening po kontuzji to było coś pięknego - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą Marcin Wasilewski, który wrócił do gry po koszmarnym urazie.

- Trening jest jak święto. Gdy schodzę z boiska zlany potem, nie mogę się doczekać następnego - przyznał piłkarz Anderlechtu.

- Każdy ma swoją miarę cierpienia, tego, jak je znosi i ile ma siły, by walczyć. Są kontuzje, po których nie da się wrócić do normalnego życia, jednak jeśli jest szansa, każdy sportowiec zrobi wszystko, by ją wykorzystać - dodał "Wasyl".

Źródło: Rzeczpospolita.

Komentarze (0)