Honorowy Jakołcewicz
Trener ostrowieckiego KSZO, po porażce jego podopiecznych z GKS Katowice oddał się do dyspozycji zarządu spółki i p. o. prezesa Piotra Zielińskiego.
Przez cały mecz pod adresem piłkarzy i sztabu szkoleniowego leciały z trybun niewybredne epitety. Kibice, a w szczególności jeden z zasiadających na trybunie tzw. VIP domagał się, aby Czesław Jakołcewicz natychmiast zrezygnował z prowadzenia zespołu. - Miej trochę honoru, Czesiu. Odejdź dało się słyszeć z ust zniesmaczonego postawą zespołu osobnika. Trener ostrowieckiego zespołu nie reagował na zaczepki, co jeszcze bardziej motywowało do dalszych monologów upojonego swoją demonstracją człowieka. No ale jak się ma karnet VIP za 200 złotych, to przecież można bezkarnie obrażać wszystkich wokoło.
- Ja oddaję się do dyspozycji zarządu i prezesa. Nie zamierzam znosić tego typu słów pod swoim adresem. Jeśli kibice chcą, to ja odejdę, tylko rozstańmy się jak cywilizowani ludzie, tak jak ma to miejsce w całej Europie. Pokażmy, że nie jesteśmy prowincją - mówił po meczu trener Jakołcewicz.
Patrząc na zachowanie niektórych kibiców prowincja to określenie bardzo delikatne.
Zapytany o epitety i niewybredne uwagi pod adresem piłkarzy i sztabu szkoleniowego KSZO p. o. prezesa KSZO Piotr Zieliński zasugerował, że może będzie konieczna likwidacja trybuny VIP, bo takie zachowania chluby klubowi nie przynoszą, a nie był to pojedynczy przypadek.
- Gdy wprowadzaliśmy karnety VIP myśleliśmy, że pozyskane w ten sposób środki pomogą drużynie, jednak efekt końcowy jest chyba zgoła odmienny - podsumował Piotr Zieliński.
Dybiec na celowniku innych klubów?
Sytuacja finansowa ostrowieckiego KSZO nigdy nie była idealna i nie jest tajemnicą, że klub boryka się z problemami. Cierpią na tym piłkarze, a co za tym idzie i kibice.
W Ostrowcu Świętokrzyskim od dawna szkolenie młodzieży jest na wysokim poziomie, dlatego też mądrym posunięciem ze strony działaczy KSZO byłoby sprzedanie najbardziej utalentowanych wychowanków klubu i co za tym idzie podreperowanie w ten sposób budżetu klubu.
Odkąd Daniel Dybiec na dobre zadomowił się w podstawowym składzie pomarańczowo-czarnych, jego umiejętności cięgle rosną i w tej chwili jest to jeden z najlepszych piłkarzy KSZO w rozgrywkach. Mimo młodego wieku piłkarz z hutniczego miasta często zawstydza na boisku bardziej doświadczonych zawodników, dlatego też nie będzie zaskoczeniem jeśli o Dybca zaczną pytać menagerowie z innych klubów. Byle tylko nie stało się to w taki sposób jak to miało miejsce z Rafałem Kwapiszem, któremu skończył się kontrakt i ostrowiecki klub nie wziął za niego nawet złotówki.