Już w pierwszym sezonie Jacek Zieliński często był krytykowany, ale gdy zdobył upragniony tytuł mistrza Polski, doczekał się wsparcia trybun. Od początku nowych rozgrywek trener Kolejorza znów nie miał łatwego życia. Słaby początek sezonu uaktywnił jego krytyków.
W czwartek Zieliński odniósł z Lechem kolejny sukces, jakim niewątpliwie jest awans do Ligi Europejskiej, choć wszyscy żałują, że wcześniej zespół odpadł z Ligi Mistrzów. Czy Zieliński liczy, że teraz będzie przyjemniej odbierany w stolicy Wielkopolski? -
Jestem tym samym człowiekiem, którym byłem wczoraj, dwa tygodnie i miesiąc temu. Może w mediach jestem lepszym trenerem, bo awansowałem do fazy grupowej. Nie liczę, że mój obraz się zmieni. Być może jeszcze za mało osiągnąłem. Jestem jeszcze w wieku twórczym i postaram się coś dorobić. Kibice niech dopingują drużynę, a ja zrobię wszystko, aby ona grała jak najlepiej - odpowiada Zieliński.
Mimo awansu do fazy grupowej, na trenera Lecha i tak spadła krytyka za słaby styl w spotkaniu rewanżowym. Kibice podzielili się na dwa obozy: jedni zarzucają Zielińskiemu defensywną taktykę i brak pomysłu na grę, a inni zachwycają się skuteczną i niespodziewaną strategią, która pozwoliła zneutralizować najmocniejsze strony Dnipra.
Zieliński przez swoich krytyków nazywany jest nauczycielem WF-u, bowiem pracował kiedyś w szkole. Na pomeczowej konferencji prasowej sam zainteresowany zabrał w tej sprawie głos. - Ocenia się mnie jako nauczyciela WF-u. Nie wstydzę się tego, że pracowałem jako nauczyciel. Myślę, że dzisiaj wielki powód do dumy mają wszyscy nauczyciele WF-u w Polsce - odpowiedział w swoim stylu Zieliński.