Maciej Żurawski: Nie te czasy, żebym się obrażał

Na pięć spotkań Wisły Kraków rozegranych w tym sezonie, Maciej Żurawski już dwukrotnie znalazł się na ławce rezerwowych. O ile jeszcze w pierwszym meczu eliminacji Ligi Europejskiej z FK Szawle zabrakło "Żurawia" ze względu na braki w przygotowaniu fizycznym, to w ostatnim pojedynku z Arką Gdynia zadecydowały względy taktyczne.

Tymczasowy następca Henryka Kasperczaka na stanowisku trenera Białej Gwiazdy, Tomasz Kulawik zdecydował się na grę jednym wysuniętym napastnikiem (Paweł Brożek) oraz dwoma podwieszonymi za nim zawodnikami (Patryk Małecki i Kamil Rado). "Kula" nie bał się zostawić dawnego kompana z boiska w rezerwie, chociaż "Żuraw" może występować zarówno na szpicy, jak i w roli fałszywego napastnika. - Na Arkę byłbym przewidziany na miejsce Pawła Brożka. Nie te czasy, że się obrażę za ławkę. Po kilku latach wracam do polskiej ligi. Skład jest w przebudowie. Wisła potrzebuje różnych rozwiązań. Trzeba to przetestować właśnie w ważnych meczach, bo kiedyś starsi ustąpią miejsca tym młodszym, którzy muszą się ogrywać - tłumaczy Żurawski i dodaje: - To ciężki i żmudny proces, więc tym bardziej ten zespół czeka bardzo trudny sezon.

Wicemistrzowie Polski pod wodzą Kulawika skutecznie zainaugurowali sezon, ale ciężko mówić o udanym występie na Suchych Stawach. - Skończyło się trochę szczęśliwym naszym zwycięstwem, ale to było najważniejsze, bo po tych ostatnich meczach w pucharach trzeba wygrać. Obojętnie, ale wygrać. Przed Arką mieliśmy taki zamysł, żeby wygrać w jakimkolwiek stylu - mówi "Żuraw".

Kulawik nie bał się postawić na niespełna 20-letniego Kamila Rado, który był jego podopiecznym w drużynie Młodej Ekstraklasy. - Trener musi próbować, wprowadzać nowych. Wiadomo, że taki zawodnik nie będzie grał każdemu meczu w pełnym wymiarze czasowym. Ważne jest, żeby taki piłkarz dostawał szansę nie tylko poprzez trening, ale również poprzez w meczach ligowych. To mu da doświadczenie i będzie mógł pokazać swoje umiejętności - komentuje Żurawski.

Komentarze (0)