Złocisto-krwisty miszmasz nastrojów i szaleństwo transferowe

Suma dobrych i złych informacji napływających ze stadionu przy ul. Ściegiennego przyprawiła o ból głowy niejednego już kibica, a próby odpowiedzi na elementarne pytanie - jak się dzieje w klubie? - zwykle kończyły się fiaskiem. Ostatnie tygodnie znów przyniosły sporo ciekawych wydarzeń, a Korona wciąż nie przestała zaskakiwać.

Miniony sezon ekstraklasy kielecki zespół zakończył na wysokim, szóstym miejscu w tabeli z 37 punktami w 30 meczach, co było osiągnięciem lepszym, niż się spodziewano. Trener Marcin Sasal, ekstraklasowy debiutant, pracujący w Koronie od listopada 2009 roku, od początku swej przygody z Kielcami miał jednak problemy z napastnikami - Edi Andradina i Ernest Konon mają już po 36 lat i do zakończenia kariery bliżej im niż dalej. Krzysztof Gajtkowski zdecydowanie częściej do siatki nie trafiał niż trafiał, w ostatnich 4 sezonach strzelając zaledwie 2,5 bramki rocznie (łącznie w tym okresie rozegrał aż 61 spotkań). Z kolei dla Piotra Gawęckiego poziom ekstraklasy okazał się zdecydowanie zbyt wysoki. Jedynym klasowym snajperem w drużynie był Maciej Tataj, sprowadzony w zimie z Dolcanu Ząbki. W związku z tym działacze po zakończeniu rozgrywek postanowili znaleźć piłkarzy mających dodać drużynie nieco "poweru".

Nikt jednak nie spodziewał się, że do gry w Kielcach uda się nakłonić Andrzeja Niedzielana, który wciąż znajduje się w świetnej formie, pomimo faktu, iż jeszcze niedawno dwukrotnie pogruchotano mu kości twarzy. Odejście z Ruchu Chorzów argumentował jednak kwestiami finansowymi. - Nie mogę pozwolić sobie na to, by co chwilę rezygnować ze zdecydowanie lepszych ofert. Miałem dobry kontrakt w Wiśle, ale odszedłem do Ruchu, żeby więcej grać. Miałem gotowy do podpisania kontrakt z Polonią - zostałem w Ruchu, żeby nie uciekać w połowie sezonu. Piłka to mój zawód - nie stać mnie na to, by w każdym okienku odrzucać intratne propozycje - pisał otwarcie na swym prywatnym blogu były zawodnik "Niebieskich".

Jeszcze przed parafowaniem umowy przez Niedzielana Polskę obiegła wiadomość, że z Korony odchodzi Jacek Kiełb, a więc zawodnik, który do Kielc sprowadzony został jeszcze przez Piotra Burlikowskiego, odpowiedzialnego za transfery do drużyny prowadzonej przez Ryszarda Wieczorka. Burlikowski mistrzem od futbolowych transakcji się nie okazał, ale z Kiełbem trafił w dziesiątkę. "Ryba" zdążył już nawet zadebiutować w reprezentacji narodowej, a niedługo po tym podpisał kontrakt z mistrzem kraju, poznańskim Lechem. W tym przypadku, jak twierdzi sam zawodnik, pieniądze nie odegrały kluczowej roli. - Żal mi było odchodzić z Kielc, ale muszę sobie zawieszać poprzeczkę coraz wyżej. Lech to klasa sama w sobie. Na moją decyzję wpłynął tyko aspekt sportowy - mówił dla jednej z gazet 22-letni zawodnik.

Odejście Kiełba stworzyło lukę na prawej stronie boiska w zespole Korony. Podobną dziurę, tyle że w środku pola, może także spowodować kolejny transfer z klubu. Jak bowiem nieoficjalnie dowiedział się portal SportoweFakty.pl, Cezary Wilk, wyceniany przez transfermarkt.de na kwotę 425 tys. euro (suma wielokrotnie zawyżona), wyjechał do Krakowa na negocjacje z drużyną Wisły. Informacja o zainteresowaniu Białej Gwiazdy jego osobą była jeszcze większym szokiem niż w przypadku "Ryby". Wilk bowiem nigdy na boisku nie zachwycał, choć energii i zaangażowania nie można mu było odmówić.

W ostatnim czasie gorąco w Koronie zrobiło się także z innego powodu. Z posadą prezesa w nie najlepszym stylu pożegnał się Tadeusz Dudka (oficjalnym powodem było prowadzenie przezeń działalności gospodarczej), co spotkało się z dużym niezadowoleniem serbskich zawodników o wybujałych temperamentach - Nikoli Mijailovicia i Aleksandara Vukovicia. Dodatkowo konflikt wśród działaczy spotęgowały naciski trenera Sasala, aby zatrudnić na stanowisko jego asystenta Sergiusza Wiechowskiego, powiązanego w przeszłości z korupcją. Na to klub jednak się nie zgodził (choć paradoksalnie nie ma nic przeciwko, aby w drużynie grał Kamil Kuzera, który w proceder również był zamieszany).

Coraz głośniej w ostatnim czasie mówi się także o zainteresowaniu przejęciem Korony firmy CCC, należącej do biznesmena Dariusza Miłka. Jako pierwszy taką informację podał tabloid "Fakt". Ile w tej wiadomości jest prawdy, nikt na razie nie wie. Jedno jest pewne - wokół kieleckiego klubu dzieje się dziś bardzo wiele. A sami piłkarze od całego zamieszania mogą wreszcie trochę odpocząć. Do nowego sezonu przygotowują się daleko od polskiego piekiełka, bo aż w Słowenii. Tam rozegrają sparingi z drużynami z Turcji, Niemiec i Serbii.

Komentarze (0)