Do przerwy był to prawdopodobnie najlepszy mecz Lechii Gdańsk w 2025 roku. Od początku zarysowała się przewaga gdańskiej drużyny. Górnik nie zawiesił poprzeczki zbyt wysoko i kontynuował raczej mierną postawę z ostatnich tygodni.
Jednak wraz z gwizdkiem rozpoczynającym drugą połowę ktoś chyba wyjął wtyczkę drużynie gospodarzy. Odciął prąd. Prosta strata w środku boiska skutkowała kontratakiem zabrzan i wyrównującym golem Lukasa Podolskiego. Co więcej, dziesięć minut później Górnik zaatakował prawą flanką i cudowne trafienie zanotował kompletnie niepilnowany w polu karnym Erik Janza.
W pierwszej połowie Górnik nie był zainteresowany grą do przodu, nie oddał ani jednego celnego strzału, natomiast w drugiej obejrzeliśmy diametralnie inną twarz tego zespołu.
Lechia się nie poddała, walczyła z całych sił o bramkę na 2:2, jednak zawsze czegoś brakowało. A przecież sytuacje były. To znaczy, były też dla Górnika i to nawet lepsze. Podolski w słupek, Ousmane Sow minimalnie obok.
To trzecia przegrana gdańszczan z rzędu, co mocno komplikuje sytuację w kontekście walki o utrzymanie.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
Lechia zrobiła naprawdę dużo, żeby wygrać. Wykreowała sporo sytuacji. Zresztą, w pierwszej połowie najlepszym zawodnikiem gości był Filip Majchrowicz. Dla niewtajemniczonych - bramkarz. Nie dość, że obronił rzut karny wykonywany przez Camilo Menę, to jeszcze popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami na refleks.
Na dobrą sprawę powinno być co najmniej 2:0 dla Lechii. Ostatecznie gospodarze schodzili na przerwę z jedną bramką zaliczki, bo w doliczonym czasie Rifet Kapić pokazał, że lewa noga nie służy mu wyłącznie do chodzenia. Wykorzystał błędy Patrika Hellebranda i posłał efektownego rogala przy dalszym słupku. Tu już Majchrowicz nie miał nic do powiedzenia.
Lechia miała wyraźną przewagę, stosowała skuteczny pressing, z łatwością przedostawała się pod pole karne Górnika. W wielu momentach brakowało dobrego ostatniego podania, ale w końcu udało się złamać niezbyt szczelną defensywę przyjezdnych.
Tylko co z tego, skoro po zmianie stron sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Oczywiście nie można zarzucić Lechii, że nie chciała. Próbowała do ostatnich sekund, jednak Górnik skutecznie się bronił.
Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 1:2 (1:0)
1:0 Rifet Kapić 45+2'
1:1 Lukas Podolski 48'
1:2 Erik Janza 59'
Składy:
Lechia: Bohdan Sarnawśkyj - Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson, Tomasz Wójtowicz - Camilo Mena, Rifet Kapić, Tomasz Neugebauer (72' Louis D'Arrigo), Bohdan Wjunnyk (72' Michał Głogowski), Anton Carenko (72' Kacper Sezonienko) - Tomas Bobcek.
Górnik: Filip Majchrowicz - Dominik Szala, Kryspin Szcześniak, Rafał Janicki, Erik Janza - Taofeek Ismaheel (73' Matus Kmet), Dominik Sarapata (46' Filip Prebsl), Patrik Hellebrand, Lukas Podolski (90+7' Sondre Liseth), Yosuke Furukawa (46' Ousmane Sow) - Luka Zahović (73' Aleksander Buksa).
Żółte kartki: Olsson, Głogowski (Lechia) oraz Janicki, Prebsl, Buksa, Majchrowicz (Górnik).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).